Dawno, dawno temu… choć nie aż tak dawno, bo cztery lata temu, pewnego pięknego, słonecznego grudniowego piątku, szesnastoletni, wysoki brunet o bardzo zwyczajnym imieniu Kamil przyjechał z samego rana razem z rodzicami do małej, lecz uroczej miejscowości leżącej w okolicach Poznania — do Puszczykowa, w którym miał zamieszkać po tym, jak jego rodzice dorobili się małej fortuny i kupili nowy dom. Nie była to zbyt daleka podróż, bo wcześniej mieszkał tylko dwie miejscowości dalej w jeszcze mniejszej wsi — w Wirach. Wszystkie pobliskie miejscowości słyszały legendy o tej szkole. Nie miała ona dobrej reputacji. Wszyscy starali się uciec od niej jak najdalej. Chodziły plotki, że ta szkoła jest nawiedzona. Niestety było to jedne z nielicznych liceów w okolicy… nie licząc starego liceum Kamila, które było dość mocno oddalone. Rodzice nie przejmowali się zbytnio tym. Jak to dorośli mają w zwyczaju, nie wierzyli, że może stać się coś złego, a co dopiero „fikcyjnego” jak duchy czy inne zjawy.
Kiedy Kamil dotarł pod swój nowy dom i zobaczył go po raz pierwszy, odebrało mu mowę. Miał zamieszkać w wielkiej, dwupiętrowej, nowoczesnej willi otoczonej pięknym dużym ogrodem. Po wyjściu z auta pobiegł jako pierwszy obejrzeć budynek od środka, zostawiając rodziców w tyle. Pierwszym pomieszczeniem, do którego wszedł był salon. Był on bardzo przestronny i pięknie udekorowany na zbliżające się święta. Na ścianie wisiał ogromny, stu calowy telewizor, a przed nim stała ogromna kanapa, która pomieściłaby całą dużą rodzinę.
- WOW! — zawołał chłopak. Szybko pobiegł z powrotem do rodziców i z ekscytacją zapytał — Który pokój jest mój?
- Pierwszy po lewej na pierwszym piętrze — odpowiedział tata.
Chłopak natychmiast pobiegł do wskazanego pokoju po długich, eleganckich, kręconych schodach. Po drodze zauważył, że na parterze tuż przed schodami stoi elegancka, podświetlana fontanna. Pobiegł dalej i wbiegł do swojego pokoju. Chłopak zamarł z wrażenia. Nie mógł uwierzyć, że od teraz będzie tutaj mieszkać. Pokój był ogromny. Stały w nim piękne, nowoczesne meble, duże biurko, podwójne łóżko i dużo szaf i szafek. Pierwsze co zrobił chłopak, to rzucił się twarzą na łóżko.
- Ale miękkie — wymruczał chłopak.
Po chwili z trudem wstał i zszedł na parter do rodziców, którzy powiedzieli mu, że dziś może poznać swoich nowych znajomych, ponieważ zaprosili oni ich sąsiadów na „małą” imprezę.
Wieczorem, zgodnie z zapowiedzią, przyszli goście z sąsiedztwa i zaczęła się z początku mała impreza, która z czasem przerodziła się w prawdopodobnie największe święto w mieście od ostatnich dziesięciu lat. Gośćmi w większości byli dorośli, którzy sami świetnie się bawili na parterze i w ogrodzie z dużą ilością alkoholu i innych… dziwnych rzeczy. Była również młodzież, która bawiła się sama na drugim piętrze.
Przez ten czas Kamil zdążył poznać kilku znajomych, którzy, jak się okazało, byli w tej samej klasie, do której chłopak został przydzielony. Byli to — Miłosz, zwyczajny typek, bez żadnych szczególnych cech; Adam, nieustraszony i odważny, ale czasem głupi w tej odwadze; Wojtek, strasznie dziwny koleś, ale jeśli musieliby kogoś poświęcić, to na pewno nie jego — znał on dużo osób, a jego znajomości były niezwykle cenne; oraz Grzegorz, strasznie ekstrawertyczny ziomek, który wpycha nos w nieswoje sprawy, ale poza tym jest bardzo lojalnym, dobrym kumplem. Pech… to znaczy los chciał, że został on najlepszym przyjacielem Kamila.
Wszyscy jego nowi znajomi opowiedzieli mu o szkole, do której będzie chodzić już od poniedziałku. Im dłużej opisywali szkołę, tym bardziej chłopak się przerażał. Po chwili jednak w przypływie naiwności pomyślał, że nie może być aż tak źle.
Rozmowa trwała, aż w końcu nastała późna noc, więc młodzież wróciła do domów… a dorośli nadal imprezowali…

Comments (0)
See all