Wróćmy na chwilę do Grzegorza. Po tym, jak ten zostawił Kamila samego ze sprawą potencjalnego mordercy, jego sumienie nie dawało mu spokoju. Coraz bardziej odkrywał, jak bardzo zależało mu na przyjacielu. Chciał mu pomóc, choć na szali mogło wisieć czyjeś życie. Z drugiej strony on się bał. Obawiał się on wielu rzeczy, choć do tej pory udało mu się to ukrywać. Teraz było to jednak zbyt trudne. Chłopak mierzył się z wieloma uczuciami, których nie rozumiał. Przez całe święta siedział i myślał nad tym, co powinien zrobić. Co byłoby słuszną decyzją, kiedy od ciebie może zależeć tak wiele?
- O czym tak myślisz? — zaczęła Nikola, kuzynka i przyjaciółka Grzegorza, która przyjechała do niego na święta, odrywając go od głębokich rozmyślań.
- O sensie życia…
- Poważnie.
- O strachu…
- Nasz twardy Grzesiu się boi?
- O uczuciach…
- Uuuu, zabujałeś się?
- Jaki ma to wszystko sens? Wszystko spieprzyłem.
- Co się stało?
- No bo miałem przyjaciela… który potrzebował pomocy… ale ja się zbyt bałem, rozumiesz — mówił ze łzami w oczach. — Zbyt się bałem, żeby mu pomóc. A co jeśli coś mu się stanie? Bo nie miał pomocy? Tak bardzo chce mu pomóc. Tak mi na nim zależy. Chcę być przy nim… chcę mu pomóc… ale jakie to ma znaczenie. I tak wszystko przepadło.
- Czemu?
- Bo go zostawiłem z tym samego. Wiedziałem, jak mu na tym zależało i go zostawiłem.
- I zamierasz nawet nie spróbować go odzyskać?
- Jaki to wszystko ma sens?
- Dobra, bo zaczynasz mnie wkurzać. Jak wrócisz do szkoły pierwsza rzecz, którą zrobisz, to znajdziesz tego „kumpla” i powiesz mu, co czujesz.
- Ale…
- Żadnych „ale”. Dobrze ci radzę.
- Okej…
W nowym roku w poniedziałek wszyscy wrócili do szkoły. Grzegorz chciał posłuchać rady kuzynki i przeprowadzić głęboką, szczerą i dorosłą rozmowę. Kiedy spotkał Kamila, ten wyglądał na trochę przygnębionego.
- Musimy pogadać — powiedzieli obaj w tym samym czasie.
- Możesz mówić pierwszy — kontynuował Grzegorz.
- Wiem, że nie chciałeś już mi pomagać ze sprawą Nożownika, ale chyba naprawdę potrzebuję pomocy.
- Dobra, o co chodzi?
- Bo… widziałem go wczoraj. Widziałem też Adama. On jest psychopatą! Groził mi. Skrzywdził Adama. To jest chore! Musimy go powstrzymać!
- Oh… Dobra, tego się nie spodziewałem.
- To pomożesz?
- … Zgoda… ale będziemy potrzebować jeszcze więcej osób.
- Po co?
- Dla bezpieczeństwa, żeby mieć przewagę liczbową. No i im więcej pomysłów tym lepiej, co nie?
- Dobra, niech ci będzie. Możemy zaprosić kogoś, ale chcę najpierw to przegadać, kogo zapraszamy.
Nagle do chłopaków podszedł nieznajomy chłopak. Wyglądał jak żywa reklama piękna. Czy piękno można w ogóle reklamować? W każdym razie, jeżeli miałbyś wskazać najprzystojniejszego chłopaka w mieście… to byłby on.
NIEZNAJOMY:
- Siema!
KAMIL:
- Cześć… My się znamy?
NIEZNAJOMY:
- Jeszcze nie! Bartek jestem! Dopiero się przeprowadziłem. To mój pierwszy dzień.
KAMIL:
- Fajnie… Ja jestem Kamil, a to jest Grzegorz.
GRZEGORZ:
- Siema.
BARTEK:
- Cześć Grzechu.
GRZEGORZ:
- Byle nie Grzechu.
BARTEK:
- Grzesiek?
GRZEGORZ:
- Po prostu Grzegorz.
BARTEK:
- Dobra… W każdym razie, o czym gadaliście, jak wam przerwałem.
KAMIL:
- O niczym…
GRZEGORZ:
- O Nożowniku.
KAMIL:
- Co? Czemu mu to…
BARTEK:
- Niezła nazwa. Czekam na więcej szczegółów.
Grzegorz opowiedział wszystko, co wiedzieli i zaproponował, żeby Bartek dołączył do nich.
BARTEK:
- Chętnie! Dobra, lecę na swoje zajęcia!
Grzegorz i Bartek wymienili się jeszcze swoimi numerami i rozeszli się do swoich klas.
- Co ty odwalasz? - zaczął Kamil. - Miałeś takie rzeczy najpierw konsultować ze mną!
- Już za późno. Poza tym on jest idealnym kandydatem.
- Bo nic o nim nie wiemy?
- Dokładnie!
- Nie rozumiem twojego sposobu myślenia.
- Ja twojego też, ale ja jakoś nie narzekam.
Po zajęciach chłopcy ustalili, żeby wtajemniczyć w następnej kolejności Miłosza. Opowiedzieli mu całą historię i zaproponowali mu dołączenie do śledztwa.
MIŁOSZ:
- Chwila, chwila. Mówicie, że jakiś Adam został uprowadzony, a wy tego nikomu nie zgłosiliście?
GRZEGORZ:
- No nie, bo to by…
KAMIL:
- Czekaj, co masz na myśli jakiegoś Adama?
MIŁOSZ:
- No a skąd mam wiedzieć o kogo ci chodzi.
KAMIL:
- O naszego ziomka Adama… chodzi z nami do klasy. Przyjaźnicie się z nim.
MIŁOSZ:
- Ja nie znam żadnego Adama, nie wiem, o czym wy gadacie.
GRZEGORZ:
- Nie, nie, nie… wy się dobrze znamy… ja, ty i Adam znamy się od pierwszej klasy podstawówki. Jesteśmy najlepszymi kumplami. Raz nawet Adam uratował cię przed potrąceniem przez tira. Nie mów mi, że tego nie pamiętasz.
MIŁOSZ:
- Nic z tego się nie wydarzyło. Przecież bym pamiętał kogoś, z kim się znam tyle czasu. Ja żadnego Adama nie pamiętam.
KAMIL:
- Coś jest zdecydowanie nie tak…
GRZEGORZ:
- Chodźmy do Wojtka, on potwierdzi to, że kumplujemy się z Adamem.
MIŁOSZ:
- Jak chcesz.
Następnie chłopcy odbyli podobną rozmowę z Wojciechem. On również twierdził, że nie zna i nigdy nie znał żadnego Adama. Postanowili popytać również innych uczniów i nauczycieli. Żaden z nich nie pamiętał Adama. Tak jakby cała szkoła dostała naglę masowej amnestii.
Kamil nie wiedział, co miał o tym wszystkim myśleć. Po długich rozmyślaniach chłopak postanowił, że zbierze wszystkich wtajemniczonych i jak najszybciej zaczną działać. Wiedział, że czas może działać na ich niekorzyść.

Comments (0)
See all