Każdy potrzebuje wytchnienia, zwłaszcza po stracie przyjaciela. W takich chwilach, aby oderwać myśli od tragedii, dobrze jest zająć się czymś absorbującym. Kamil i jego przyjaciele postanowili zorganizować imprezę z okazji powrotu Oliwi, siostry Wojtka, która niedawno skończyła studia. Ta dwójka nigdy nie była ze sobą szczególnie blisko. Problemem była duża różnica wieku i niemalże brak kontaktu, kiedy dziewczyna wyjechała z domu na studia, jak Wojtek był jeszcze mały. Chciał on urządzić tę imprezę, bo liczył, że może dzięki temu będą mogli się oni znowu do siebie zbliżyć. Poza tym, co może być lepszego niż porządna impreza, gdy za rogiem czai się niebezpieczeństwo?
Impreza udała się fenomenalnie. Światła dyskotekowe, dekoracje, brokat i konfetti, a przede wszystkim jedzenie — wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Wszyscy bawili się wyśmienicie, niemal równie dobrze, jak na imprezie powitalnej Kamila. Znajomi Wojtka od razu polubili jego siostrę. Oliwia była pełna radości i była otwarta na nowe osoby, a więc bez problemu nawiązała dobry kontakt z niemalże każdym. Wnosiła do towarzystwa mnóstwo pozytywnej energii.
Kamil, mimo że próbował wtopić się w pełen radości tłum i zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło, co chwilę czuł wracający do niego smutek i żal. Widział tańczących i śmiejących się ludzi, a w jego głowie wciąż myślał o Adamie. Nie rozumiał, jak inni mogli się bawić po tym, co się wydarzyło ledwie parę dni temu.
W trakcie zabawy Oliwia przedstawiła im swoją dziewczynę, Matyldę. Ta z kolei była przeciwieństwem Oliwi. Ubrana w gotyckim, czarnym stylu, emanowała pewną mroczną aurą, która zdawała się wchłaniać światło dyskotekowych lamp. Kiedy Oliwia była pełna radości i cieszyła się imprezą, Matylda wyglądała, jakby miała ochotę kogoś zabić. W pewnym momencie, gdy Kamil mijał je, idąc po drinki, usłyszał, jak Matylda szepcze do Oliwi: „Cieszcie się, skarbie. Nie każdy dzień jest wart świętowania”.
Po imprezie nadszedł czas na znienawidzoną przez wszystkich rzecz — sprzątanie. A było co robić. Goście zostawili taki bałagan, jakby od roku nikt nie sprzątał w tym domu. Na szczęście, dzięki sumiennej pomocy wszystkich znajomych, poszło to zaskakująco sprawnie.
Nikt nie spodziewał się, że podczas powrotu Miłosza z piętra, jeden ze stopni schodów nagle się złamie. Chłopak spadł, nieszczęśliwie upadając obok sporej komody. W trakcie upadku zahaczył o nią, a ta przewróciła się, przygniatając go. Z komody wypadła porcelanowa zastawa, która roztrzaskała się na podłodze, dodatkowo raniąc chłopaka. Widząc krew i nienaturalnie wygiętą nogę Miłosza, przyjaciele natychmiast wezwali pogotowie. Karetka zabrała go do szpitala. Zrozpaczeni znajomi zebrali się w salonie, aby omówić to, co się stało. Kamil był wyraźnie zdenerwowany.
KAMIL:
- Czemu nikt nie powiedział, że te schody są uszkodzone?!
WOJTEK:
- Jeszcze wczoraj nic im nie było!
KAMIL:
- I tak po prostu, z dnia na dzień się złamały?! Ktoś to zrobił celowo!
OLIWIA:
- To był wypadek! Nie szukaj winnych!
MATYLDA:
- Lepiej odpuść, bo to może skończyć się źle nie tylko dla Miłosza.
KAMIL:
- Grozisz mi?! Ty… — ruszył gwałtownie w kierunku dziewczyny, ale Wojtek zdążył go powstrzymać.
WOJTEK:
- Kamil! Uspokój się! To nie była groźba!
KAMIL:
- Pieprz się! Nie zostawię tego tak! Mój kumpel umarł przez jakichś dupków, a teraz kolejny leży w szpitalu. A ta laska śmie mi jeszcze grozić? Dopilnuję, żeby ten, kto za tym stoi, odpowiedział za to.
MATYLDA:
- Więc prędzej czy później ty też umrzesz.
KAMIL:
- Ty pieprzona, mała… — chłopak rzucił się na dziewczynę, przewrócił ją na ziemię i zaczął dusić.
OLIWIA:
- Zostaw ją!
Matylda, ze wściekłością, z całej siły uderzyła Kamila pięścią w twarz. Chłopak zachwiał się, zaskoczony siłą uderzenia. Wykorzystując moment jego oszołomienia, dziewczyna odepchnęła go od siebie i szybko wstała, otrzepując ubranie. Oczy Kamila płonęły gniewem, gotów był ponownie rzucić się na dziewczynę, ale Bartek, szybkim ruchem, złapał go za ramię i stanowczo wyprowadził z domu.
BARTEK:
- Co ty odwalasz?
KAMIL:
- Ona mi groziła! Słyszałeś to na własne uszy!
BARTEK:
- Ona chciała tylko pomóc! Masz poważny problem. Nie możesz tak rzucać się na ludzi.
KAMIL:
- Ale…
BARTEK:
- Nie! Nie mów nic więcej. Po prostu… musisz ochłonąć — chłopak wyciągnął chusteczkę i podał ją Kamilowi. — Leci ci krew z nosa — dodał.
KAMIL:
- Dzięki — powiedział, przykładając chusteczkę do nosa.
Po tym wybuchu Kamil potrzebował oddechu. Chłopcy, zamiast wracać do dusznej atmosfery w domu, postanowili się przejść. Bartek, pamiętając o makabrycznym odkryciu w „Potwornym Jabłku”, starał się omijać to miejsce szerokim łukiem, aby nie pogorszyć stanu Kamila. Chłopcy usiedli na ławce obok rzeki w pobliżu centrum miasta. Obserwując okolicę, rozmawiali o wszystkim i o niczym, próbując odgonić od siebie natrętne myśli o Adamie i Miłoszu. Okazało się, że mieli oni ze sobą dużo wspólnego. Szybko znaleźli wspólne tematy i pogłębili swoją relację.
Gdy mieli już wracać, Bartek przypomniał sobie o czymś, co znalazł w trakcie sprzątania po imprezie. Wyciągnął to z kieszeni i dał Kamilowi. Był to kamyk… ale nie taki zwyczajny — był to biały kamień z wyrytym ciągiem cyfr z obydwóch stron. Było w nim coś tajemniczego, co cały czas pogłębiało ciekawość Kamila. Chłopcy zdecydowali się wrócić do domu Wojtka i pokazać go reszcie.
BARTEK:
- Gdzie są Oliwia i Matylda?
WOJTEK:
- Wyszły gdzieś.
KAMIL:
- To dobrze. Musimy pogadać.
GRZEGORZ:
- Ale nie rzucisz się na nas tak jak na Matyldę?
KAMIL:
- Ja bym nigdy…
BARTEK:
- Znaleźliśmy kamień.
MAGDA:
- Ja też codziennie znajduję mnóstwo kamieni, ale jakoś się tym nie chwalę.
BARTEK:
- Ale z tym kamieniem jest coś nie tak — powiedział, kładąc go na stole.
KAMIL:
- Wątpię, żeby te cyfry na nim są dziełem natury.
WOJTEK:
- To są współrzędne geograficzne.
KAMIL:
- Skąd ta pewność?
WOJTEK:
- Wiem, jak wyglądają współrzędne. Zresztą, możemy łatwo sprawdzić, czy wskazują jakieś konkretne miejsce.
Znajomi sprawdzili tę teorię na mapie w komputerze. Okazało się, że współrzędne prowadzą do hotelu należącego do rodziny znajomej ze szkoły – Ani Rynny. Odkryli również, że po drugiej stronie kamienia znajdują się dodatkowe liczby, które prawdopodobnie wskazują numer pokoju. Nie mając innych tropów, postanowili spróbować dostać się do tego pokoju. Wszyscy obawiali się, że to może być pułapka, więc postanowili się lepiej przygotować. Pomoc Ani była kluczowa, aby wejść do środka. Ważne było również zabezpieczenie drogi ucieczki. Pojawiło się wiele pomysłów, jak najlepiej przygotować się do tej niepewnej wyprawy. Każdy czuł strach, ale wszyscy byli zdeterminowani do działania.
Ciąg dalszy nastąpi!
Przeczytaj kolejny rozdział już 26 czerwca!

Comments (0)
See all