Chloe Moretz jako Leila Wolfalou
*•°
[5 dni do urodzin... ]
Ethan POV.
Obudził mnie blask poranka. Czułem jego promienie słoneczne przenikające przez szybę okna balkonowego. O dziwo, chęć odstrzelenia słońca wyparowała jak bańka mydlana.
Zazwyczaj, gdy słoneczne promienie budziły mnie z błogiego snu marzyłem o niekończącej się nocy. Od półtora miesiąca miałem chęć mordować słońce za budzenie mnie z samego rana. Dzisiaj jednak miałem chęć, aby wyjść na balkon - co uczyniłem - zakładając po drodze szlafrok.
Chciałem wręcz skakać z radości i biegać z nadmiaru energii, a wszystko to zasługa kochanej cioci. Szybko można zmienić zdanie o człowieku, gdy lepiej się go pozna. Jej magiczne i równie smaczne ziółka zregenerowały moje siły i pozwoliły przespać spokojnie noc. Co najważniejsze - moje koszmarne sny nie były już takie straszne. Od czasu, do czasu prawie wybudziłem się z objęć morfeusza, ale w ostatniej chwili Morfeusz zdołał pochwycić mnie z powrotem w Krainę Snów. Zanim ciocia podała mi ten cudowny napar z ziół niewiadomego mi pochodzenia, miałem jedynie nadzieję, że przynajmniej przestanie mi rozsadzać głowę od niewyspania. A tu proszę - taka niespodzianka.
Mam chęć ucałować tą kobietę sprawiającą cuda. Była przecież moją wybawicielką od bycia zombi, przez cały dzień. Jakoś muszę się odwdzięczyć. Może zrobię moją słynną kawę, albo śniadanie? Ewentualnie obydwa. Tak, jestem dobry w kuchni... No dobra - bardzo dobry (nie przechwalając się). To zasługa wyłącznie moje mamy, która zamiast pozwolić synowi na nic nierobienie, kazała przesiadywać mu w kuchni, gdy gotowała. Była w tym najlepsza. Tak naprawdę sam chciałem z nią gotować. Sprawiało mi to przyjemność, ale o tym kiedy indziej.
Po przeciągnięciu się wyszedłem na balkon, aby nacieszyć się wspaniałym widokiem i spokojem jaki panował w moim umyśle. Pierwszy raz od miesiąca nie wstaje jak zombi z grobu. Energia mnie rozpiera do granicy możliwości.
Po ogrzaniu twarzy na słońcu (wspominałem, że widoki tutaj zapierają dech w piersiach?) wróciłem do środka kierując się do łazienki. Najwyższy czas się ogarnąć i odbębnić poranną toaletę, gdyż mój pęcherz wołał o pomstę do nieba. Niestety w Anglii prawie zawsze jest zimno i wilgotno. Angielski klimat nie równa się temu, który panuje tutaj. Pierwszy raz tak się spociłem w czasie spania.
Nigdy nie słyszałem o miejscu podobnym do tego miasteczka. Trzeba poszperać w wszechwiedzącym internecie. Muszę zapytać Xen, jak dokładnie nazywa się ta wyspa. Znam nazwy miast przynależących do tej wyspy, lecz nie znam jej nazwy. Nic nie wiem o moim obecnym miejscu zamieszkania. Dotarło do mnie, że nie wiem nawet, czy mają tutaj internet. Cholera, co jeśli nie mają sieci internetowej? Nie przeżyję, bez Tumblra, Facebooka, czy chociażby Wattpada! Tak wiem - to portale przeznaczone w większości dla żeńskiej populacji, ale chłopaki też mają prawo wypowiedzi. I nie - to wcale nie jest gejowskie, po prostu ludzie, którzy tak myślą są ograniczeni.
Moje myśli zostały zepchnięte na drugi plan. Skupiłem całą swoją uwagę na ciepłej wodzie, która przynosi ukojenie mięśniom, rozluźniając je. Cholera, zapomniałem rozpakować moje kosmetyki. Nie miałem swojego szamponu malinowego i mydła jaśminowego, które tak kocham.
To wcale nie jest gejowskie!
Musiałem zadowolić się jakimś olejkiem o zapachu łudząco podobnym do tych magicznych ziółek od cioci, więc nie wahając się wykorzystałem ich trochę. To był idealny pomysł, gdyż moje ciało, aż krzyczało z radości na nowy zastrzyk energii, i choć nie zrezygnuje z mojego szamponu i żelu pod prysznic, od tego momentu te olejki także kocham.
Wychodząc spod prysznica zorientowałem się, że nie zabrałem ciuchów. Były za to starannie poskładane ręczniki i mój szlafrok.
Wycierając swoje ciało, mimowolnie spojrzałem w lustro. Stwierdziłem, iż dawno nie wyglądałem tak rześko, bez worków pod oczami i z miną, jakbym dopiero co wstał z grobu. Jako zombi. Było coś jeszcze. Coś co od zawsze mnie irytowało, a teraz to wrażenie jakby przeszło na nowy level.
Z wyglądem i posturą bliżej mi było do dziewczyny, niż chłopaka. Główną przyczyną drwin z mojej osoby był właśnie mój pedalski wygląd. Teraz, gdy się sobie przyglądam, nie zmężniałem w ogóle. Za parę dni kończę 18 lat, więc powinienem wyglądać męsko. Dziewczęcy wygląd jednak nie znikną - wręcz przeciwnie. Przypominam dziewczynę jeszcze bardziej, niż parę miesięcy temu. Czasami naprawdę myślałem nad operacją plastyczną, ale wtedy przypominały mi się słowa rodziców, że jestem po prostu niezwykły. Mama nazywała mnie swoją księżniczką na co złościłem się bardzo. Z czasem, sam się z tego śmiałem. Strzelałem focha jak typowa księżniczka, więc coś w tym było.
Moje chude ciało nic nie zmieniło się bardzo. Objętość bioder była większa, ale nie w ten zły sposób. Po prostu, nabrałam kształtów o których nie jedna laska może marzyć. Uwydatnił mi się tyłek i stał się jędrniejszy, klatka piersiowa nie jest tak koścista jak przedtem, bardziej przypomina Kobiecą - minus, posiadanie piersi. Gdy spojrzałem na twarz, niby też nic się nie zmieniła; Te same niebieskie oczy, ciemno-brązowe włosy, malinowe usta i mały nosek. Jednak rysy twarzy stały się bardziej dziewczęce, oczy są jaśniejsze, rzęsy dłuższe i grubsze, usta bardziej miękkie i różowe, moja cera jest bez jakiejkolwiek skazy, a skórę mam bardziej gładką i delikatną, niż zazwyczaj.
Zamiast zmężnieć, jeszcze bardziej upodabniam się do płci piękne. Bliżej mi do dziewczyny, niż prawie dorosłego mężczyzny. To mnie wręcz przeraża.
Jak najszybciej wyszedłem z łazienki. Poszukałem ubrań, aby się przebrać. W międzyczasie zdążyłem ochłonąć.
Wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni, choć najpierw muszę ją znaleźć. Jestem głodny, gdy znajdę kuchnie zrobię sobie jajecznice z bekonem i...
BAAM, ŁUP!
Moje myśli zostały przerwane, przez osobę, która wpadła na mnie jak kłoda. Podniosłem swój obolały tyłek, jako pierwszy. Pomogłem wstać dziewczynie, która jest winowajczynią całego zajścia. Zdałem sobie sprawę, że właśnie spotkałem moją kuzynka, biorąc pod uwagę uderzające podobieństwo do cioci Xen. Ich podobieństwo można skwitować przysłowiowym jak dwie krople wody. Różni je jedynie wiek i kolor włosów. Starsza ma naturalne blond loki, a druga farbuje włosy na blond.
- Przepraszam, ale nie zauw... - Nim dokończyłem, dziewczyna mi przerwała - Nie, to ja przepraszam jestem niezdarą. Ty to Ethan jak mniemam? Naprawdę jesteś słodki. I te oczy, ach!!! - Z entuzjazmem zaczęła mnie ściskać, prawie mnie dusząc.
Zastanawiam się, czy każdy w tej rodzinie musi przerywać mi w połowie zdania.
- A ty jesteś moją kuzynką... Przepraszam, nie znam twojego imienia, więc... - Podrapałem się w tył głowy, niezręcznie wpatrując się w podłogę.
- Ach tak! Więc, nazywam się Leila Wolfalou. Wiem, imię do kitu, a nazwisko... Ty za to nie nosisz rodzinnego nazwiska, tylko... - Tym razem ja wszedłem jej w słowo - Ethan Williams do usługo. - Ukłoniłem się żartobliwie, przez co rozśmieszyłem moją kuzynkę Lei.
- Oh, jaki dowcipny kuzyn mi się trafił. Czemu nie poznaliśmy się wcześniej? Bardzo chciałam cię poznać, ale jak wróciłam mama powiedziała, że śpisz. Aż tak cię wymęczyła, co? - Mrugnęła, do mnie konspiracyjnie zniżając głos do szeptu, aby nadać temu lepszy efekt. Zaśmiałem się z jej miny, gdyż naprawdę ma talent. Na pewno jest świetną aktorką, ale jednocześnie bije od niej aura, która mówi mi, że można jej zaufać.
Gdy się uspokoiłem odpowiedziałem jej rozbawionym tonem. - To wina mojego zmęczenia. Prawie zemdlałem, przed domem, ale twoja mama dała mi te magiczne ziółka i jestem jak nowy, bez koszmarów i nieprzespanej nocą. - Teatralnie rozłożyłem ręce chichocząc pod nosem.
Co się dzisiaj ze mną dzieje?
- Tak. Gdyby mama nie posiadała tych ziółek sama nie raz chodziłabym jak zombi. - Westchnęła ze zrozumieniem, poprawiając włosy opadające jej na twarz.
Zaczęliśmy iść w stronę kuchni, jak mniemam, gadając o tym i o tamtym. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że mogę być taki rozgadany, ale połączyła nas taka niewidzialna siła. Pierwszy raz poczułem jak to jest, gdy posiada się rodzeństwo.
Po przebytej drodze od mojego pokoju do kuchni, gdzie obecnie się znajdujemy, Lei zaproponowała zakupy w centrum miasta na co od razu przystałem. Muszę pozwiedzać i poznać to niezwykłe miasto. Nie muszę martwić się o pozwolenie na wyjście. Dowiedziałem się od kuzynki, że cioci nie ma. Za nim wyszła, poinformowała Lei żeby pokazała mi jak żyje się na tym dziwnym skrawku ziemi.
Najpierw jednak śniadanie.
Wyjąłem patelnię, żeby zrobić naleśniki za namową kuzynki. Oczywiście, bez jej pomocy zgubiłbym się w tej luksusowo urządzonej kuchni, więc musiałem pytać się za każdym razem, gdzie co jest, ale jakoś dałem radę i po 15min naleśniki z czekoladą i bitą śmietaną były gotowe, a my zajadaliśmy się nimi.
- Naprawdę jesteś w tym wybitny! Gdzieś ty się podziewał całe moje życie! Już wiem, kto będzie robił moje posiłki. Kucharki nie mamy z tego powodu, że mama prawie w ogóle nie pojawia się w domu, a ja sama zazwyczaj wybywam do moich przyjaciółek i to u ich matek się stołuje, ale teraz mam kuzyna, który się mną zaopiekuje. - Gruchała jak dziecko posyłając mi słodki uśmiech na co mimowolnie uniosłem kącik ust.
- Dla mnie to sama przyjemność gotować dla kogoś, kto tak mnie komplementuje. - Powiedziałem z uśmiechem wypinając dumnie pierś, przez co oboje się śmialiśmy.
Tak upłynął nam posiłek na śmiechu i przekomarzaniu się. Pierwszy raz od śmierci rodziców naprawdę czułem się dobrze. Oni by tego chcieli.
*•°
Jedziemy właśnie samochodem Lei do centrum miasta, na zakupy. Gdybym nie chciał poznać trochę tego tajemniczego miasta w ogóle bym się nie zgodził na te zakupy. Z samą Lei owszem, ale jej koleżanki to inna sprawa. Jestem innej orientacji co nie oznacza zaraz, że uwielbiam spędzać czas wolny na zakupach.
Nie lubię miejsc publicznych, gdyż to oznacza przebywanie z innymi ludźmi, którzy cię oceniają. Doliczyć do tego dwie rozszalałe koleżanki Lei i katorga malowana. Leila jest spoko laską i praktycznie od razu złapaliśmy kontakt, ale jej koleżanki... To nie tak, że są złe... Trish i Alexis to fajne koleżanki. Jak na prawdziwe laski w ich wieku przystało nie grzeszą rozumem. Widać jednak, że wszystkie trzy są ze sobą zżyte, więc muszę postarać się przekonać do tych dwóch. Odkąd je poznałem, czyli jakiś 20 min temu, nie zamknęły się nawet na chwile. Za to zaakceptowały mnie i nawet polubiły co nie zdarzało się często. Leila to moja kuzynka, więc się nie liczy, choć nawet w tym przypadku się dziwie.
Tutaj wszystko jest inne. Począwszy od tego, że to nieznana nikomu wyspa, kończąc na ludziach, którzy na pierwszy rzut oka są normalnymi obywatelami dziwnej wyspy o nazwie Milenium. Swoją drogą gorszej nazwy nie mogli wymyślić. Czuje, że nikt z tych ludzi nie jest do końca normalny. Muszę też przyznać, że... nigdy nie czułem się tak swobodnie jak tutaj, na tej dziwnej wyspie z dziwnymi ludźmi, którzy są tak podobni do mnie.
Zawsze byłem inny. Ludzie z mojego otoczenia... Inaczej... To inni są dziwni w moim mniemaniu dlatego zawsze byłem odludkiem. To już jednak przeszłość. Teraz nareszcie znalazłem swoje miejsce na ziemi... Pomijając siedzenie z tymi gadułami, ale poza tym jest dobrze, a nawet lepiej.
Właśnie wjechaliśmy na dość zatłoczoną ulice. Gdybym nie wiedział, że to wyspa nie uwierzyłbym. Ulice miasta są tak podobne do tych, którymi sam chodziłem. Oczywiście nie były takie same, ale tak samo zwykłe - no i te korki na drodze. Jakbym był w centrum Londynu.
Budynki w ogóle nie przypominają tych, które ja pamiętam. Każdy jest w stylu wiktoriańskim jak zamek w którym obecnie mieszkam. Dowiedziałem się, że to drugi takie z kolei zamek, gdyż ten największy należy do rodziny Onexis. Dzięki tej informacji wiem kogo mam unikać. Źle się czuje ze świadomością, że należę do jakiegoś starego rodu, więc nie mam zamiaru poznawać kogoś kto zapewne będzie jeszcze wyżej postawiony od mojej rodziny.
Gdy ja zastanawiałem się, nad tym, komu chciało się budować tyle wiktoriańskich domów, sklepów i budynków - moja kuzynka zaciągnęła mnie do jednego ze sklepów odzieżowych.
No i się zaczyna, ale jak mus to mus.
- Lei, tylko że.. ja nie mam kasy... - Mowę zażenowany
To prawda. Choć rodzice pozostawili mi majątek zobaczę go dopiero po ukończeniu 21 roku życia. W tym momencie leży sobie w banku. Upoważniona jest tylko moja prawna opiekunka, czyli cioci Xen.
- Nie martw się kuzynie. Nie po to zabrałam kartę kredytową, żeby leżała smutna w portfelu. Wiesz co powiedziała? Że jest za gruba i trzeba ją trochę odchudzić! - Uszczęśliwiona, macha złotą kartą kredytową.
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu widząc jak dziewczyna rusza zabawnie tymi ciemnymi brwiami, zacierając ręce jak te złe wiedźmy w bajkach.
- Ale nie kupuj mi nic drogiego. Kasę oddam ci... - Nim dokończyłem, znów weszła mi w słowo. - Nie pierdol, bo osiwieje. Choć i nie gadaj. - mówiąc to, ciągnie mnie w stronę sklepu.
- A-ale... - Kolejny raz nie dane mi było dokończyć, gdyż nagle zostałem siłą zaciągnięty przez rozszalałe nastolatki.
- Dziewczyny, jedna z prawej druga z lewej i marsz na zakupy! - Krzyczy Lej jak prawdziwy żołnierz. Nie miałem pojęcia o co jej chodziło, jednak po chwili Trish chwyciła moje ramie z prawej, a z lewej Alexis. Z imponującą siłą ciągnęły mnie w stronę sklepu z odzieżą damsko-męską.
Boże, uratuj mnie proszę!...
*•°
Wylądowałem w sklepie z trzema świrniętymi laskami, które prawie dostały orgazmu na widok plakietki Wyprzedaż. Miałbym to gdzieś, gdyby nie dotyczyła ona ubrań męskich! Najbardziej byłem zły na siebie, gdyż po 10 min... sam się wciągnąłem i zacząłem zapełniać kosz razem z dziewczynami. Nim się obejrzałem, a stałem w przymierzalni odkładając kolejną pasującą parę spodni w kolorze żółtym. Kocham czerń i biel na równi z czerwonym i żółtym kolorem.
Byłem akurat w trakcie przymierzania czarnych dżinsów, jednak nie byłem do nich przekonany. Niby idealnie opinały mój tyłek i nogi, ale nadal miałem wątpliwości.
Wyszedłem na chwile z przymierzalni, by zasięgnąć opinii dziewczyn. Oglądałem się z przodu i z tyłu czekając na odpowiedź. Cholera, trochę czasu i już zamieniam się w te trzy zołzy. Wiedziałem, że stoją przed przymierzalnią i czekają, aż wyjdę, bym się im pokazał.
Odwróciłem się tyłem trochę bardziej wciągając spodnie na biodra. Zsuwały się lekko, więc poprawiłem je kręcąc przy tym biodrami.
- Lei, te czarne nie za bardzo opinają mój tyłek? Chyba za bardzo opinają uda... - zacząłem mówić do kuzynki poprawiając spodnie, które jak dla mnie za bardzo ukazywały moje krągłości, przez co czułem się trochę niekomfortowo.
Zamiast melodyjnego głosu Lei usłyszałem odpowiedź z ust osoby, która na sto procent nie była Leilą. Zdecydowanie nie była też dziewczyną, a facetem z głębokim, trochę zachrypniętym głosem od którego przeszły mnie ciarki. Chyba zaraz umrę, gdyż to się nie dzieję naprawdę. Jednak to co powiedział ów nieznajomy całkowicie zbiło mnie z tropu.
- Nie wiem, czy to ci pomoże, ale moim zdaniem mógłbyś w nich chodzić do końca życia skarbie...
Comments (1)
See all