Mark POV.
Teraz albo nigdy. Dasz radę Mark.
- Więc, powiem ci wszystko co wiem o nas... To znaczy... Nie nas w sensie nas obu.... Cholera, jak mam to powiedzieć byś nie pomyślał, że zwariowałem... - Sfrustrowany, przeczesałem palcami włosy.
Nim mogłem znów zacząć Ethan mi przerwał. - Może, zanim zaczniemy rozmawiać, ubierzemy się i ogarniemy... - Mruknął z zażenowaniem, a jego poliki przybrały czerwoną barwę.
Zdałem sobie sprawę, że jesteśmy kompletnie nadzy. W dodatku na podłodze w gabinecie ojca. Jeśli ktoś tu wejdzie nie będzie zbyt miło.
- Och, masz rację... Zbierajmy się, a potem wszystko ci wyjaśnię. - Z tymi słowami podniosłem nas z podłogi byśmy mogli się ubrać.
Zaczęliśmy zbierać poszczególne części garderoby porozrzucane po gabinecie. Gdy znalazłem śliczne bokserki Ethana z napisem Jestem Do Wzięcia strasznie się zarumienił, przy czym wyglądał przesłodko. Zauważył, że mu się przyglądam z durnym uśmieszkiem na ustach, gdy je ubierał. Nic nie poradzę na to, że jest tak cholernie pociągający.
Ethan nie zdaje sobie sprawy z tego, jak przepiękny jest wewnątrz i na zewnątrz. Wspominałem, że jest słodki, gdy się rumieni? Było mi trudno trzymać ręce przy sobie, gdy tak piękne widoki miałem przed sobą. Wyglądał seksownie będąc pochylony lekko do przodu, by wciągnąć na siebie ciasne dżinsy.
Gdy byliśmy w pełni ubrani mogłem zabrać głos jako pierwszy. - Ethan, teraz już nic nie będzie takie samo. Wszystko co znałeś ulegnie zmianie, więc muszę zapytać się ciebie o coś... By się upewnić. To co powiem, będzie dziwne i nierealne jednak... Czy ufasz mi na tyle, byś wytrwał do końca? Nie skreślisz mnie od razu, gdy wszystko ci wyjaśnię? Pozwolisz mi wszystko sobie wytłumaczyć, pokazać? - Stałem przed nim, kładąc obie ręce na jego barkach, by zdobyć jego uwagę.
Na chwile zapadła cisza. Trochę się martwiłem tym, że patrzy na mnie pustym wzrokiem, więc chrząknąłem, by zwrócić jego uwagę. Podskoczył lekko w miejscu potrząsając głową po czym skinął głową na znak, że się zgadza.
- Tak więc usiądź wygodnie, kochanie. To nie będzie takie łatwe do przełknięcia.
Takim oto sposobem, przez następne półtora godziny opowiadałem Ethanowi o wszystkim. O naszej rasie, naszych zasadach. O tym, kim... czym, są Alfy, Omegi oraz Bety. Na samym końcu opowiedziałem mu kim jestem, kim on będzie za niecałe cztery dni. Z upływem czasu i wyjaśnień jego źrenice rozszerzały się w szoku
Mina mówiła Co Ty Pieprzysz?.
Gdy skończyłem, chłopak nie odezwał się słowem. Po prostu wstał kierując się do drzwi.
- Ethan, gdzie idziesz?... - Nim mogłem skończyć wszedł mi w słowo - A jak myślisz? Najdalej od ciebie! Boże, czy ty siebie słyszysz? Jak ja niby mam w to uwierzyć? Mogłeś od razu mnie spławić zamiast próbować mnie wkręcić! Myślałeś, że w to uwierze?! Czy wyglądam ci na naiwniaka?! Możesz sobie darować. Sam się ulotnie i nigdy więcej nie będziesz musiał mnie oglądać! Nie uda ci się... Co ty robisz?... Marmmyaakhh... - Zanim zniknął za drzwiami wziąłem go w ramiona, uciszając w jedyny sensowny dla mnie sposób. Łapiąc za kark i zatykając mu usta pocałunkiem. Gadałby tak dalej, a muszę go przekonać o prawdziwości moich słów.
- Teraz zamknij się i słuchaj. Wszystko to co powiedziałem jest prawdą. To co wydarzyło się tej nocy było czymś bardzo dla mnie ważnym. Jeśli mi nie wierzysz pokaże ci, że mówię prawdę. Musisz jednak przygotować się na to, że to co zobaczysz nie będzie miłym widokiem. Pojedziemy gdzieś, gdzie nikt nas nie zobaczy i udowodnię ci,
że nie kłamie. Jeśli mi nie uwierzysz to zostawię cię w spokój. Zgadzasz się? Tylko ten jeden raz. - Proszę go z nadzieją w głosie.
Po paru napiętych chwilach odezwał się z miną mówiącą I Tak Ci Nie Uwierzę. - Ok... Zgadzam się.
Parę minut później skierowaliśmy się do wyjścia ze sklepu, a następnie Ethan wsiadł ze mną do samochodu z lekką niepewnością jednak próbował to ukryć. Zawiozłem nas w głąb lasu, gdzie zazwyczaj odbywają się treningi. Tylko jednym sposobem mogę przekonać go o mojej prawdomówności.
Zatrzymałem się w odpowiednim miejscu wysiadając jako pierwszy. Zaraz za mną swoje kroki skierował niepewnie Ethan. Mogłem trochę przerazić chłopaka wywożąc go w głąb lasu. Nie oszukujmy się, każdy by się przeraził.
- Nie masz się czego bać. Nie mam zamiaru cię zabić. Chcę ci tylko coś zademonstrować dzięki czemu mi uwierzysz. Tylko... Nie wystrasz się z bardzo... - Zacząłem rozbierać się by nie musieć później wracać nago.
Ethan widząc co robię zaczerwienił się odwracając wzrok nadal jednak zerkając. Co za ciekawski kotek.
- Co takiego chcesz mi pokazać w lesie, kompletnie nagi? Jak skutecznie wystraszyć wiewiórki? - mówi zdenerwowany wytrzeszczając oczy na mój nagi widok w pełnej okazałości.
- Haha, bardzo śmieszne. Chcę udowodnić ci, że mówię prawdę. Ubrania zdejmuję, gdyż nie chcę ich zniszczyć. W czymś muszę wrócić. Teraz bądź cicho i obserwuj. - Warczę lekko, czując to znajome ciepło i łamiące się kości.
Moja skóra piekła, a Wilk wewnątrz mnie bardzo chciał wyjść na zewnątrz. Moje dłonie zaczęły boleć dzięki czemu wiedziałem że przemiana zaczęła się całkowicie.
- To naprawde nie jest śmieszne Mark. Wilkołaki nie ist... C-CO TO KURWA JEST!? - Ethan z przerażeniem w oczach obserwował moją, niezbyt miłą dla oka, przemianę.
Z palców wyrosły mi łapy z ogromnymi pazurami, dosłownie każdy pazur przebijał się przez palce - jeden po drugim. Jednak to nie najgorszy aspekt przemiany. Gorzej jest, gdy wilk wypycha pysk z moich ust. Wpierw jednak moje oczy wypadają z czaszki. Późnej skóra zostaje rozerwany na strzępy, by po całym procesie na moim miejscu stanął czarny jak smoła Wilk. Mój wilk jest wysoki i potężny. Większy, niż zwykły wilk. Naszą rasę wyróżnia to od innych wilków.
Po tym, jak zmieniłem się z powrotem w człowieka - proces mniej więcej taki sam jak z człowieka w wilka - podszedłem do przerażonego Ethana, kucając przy nim spodziewając się ucieczki. On jednak wpatrywał się we mnie ze strachem i dezorientacją. Był sparaliżowany nic nie mówiąc.
- Ethan, wiem, że to dla ciebie trudne do przyjęcia, jednak postaraj się zrozumieć. To co stało się ubiegłej nocy nie było tylko zwykłym uniesieniem spowodowanym chwilą zapomnienia. To po części moja wina. Nie zapanowałem nad sobą, przyznaje. Jednak najbardziej winna była nasza natura. Ta chęć bycia przez kogoś dotykanym, wilgoć w majtkach i pragnienie bycia wypełnionym, to Gorączka. Wszystko to o czym ci mówiłem jest prawdą. Musisz mi uwierzyć. - Szeptam, odsuwając niesforny kosmyk z jego oczu, by móc widzieć jego twarz.
Chłopak podkulił nogi opierając brodę na kolanach. - J-ja... Jak to... To znaczy, że... O matko, jesteś bestią z jakiejś pieprzonej bajki Grimmów? Jak to możliwe? Chcę wiedzieć wszystko o twojej rasie. Jak działa na was księżyc. Czy srebro naprawdę pali wam skórę?... - Nim mógł się rozkręcić powstrzymałem go. Czego ci ludzie ich uczą? - Hej kochanie, nie wszystko naraz. Najpierw musimy wrócić zanim zajdzie słońce. Chyba nie chcesz mieć większych kłopotów. - Uśmiecham się do niego spokojnie pomagając wstać na równe nogi.
Zaczerwienił się lekko czując ten prąd między nami, gdy nasze palce się zetknęły. - N-nie... Ale opowiesz mi wszystko? No i... Proszę ubierz się. - Zaśmiałem się wesoło na jego słodką niewinną minę. Widać było jednak jak oczy świecą mu się wesołymi iskierkami.
Przyznam, że niespodziewałem się takiego entuzjazmu z jego strony, gdy dotrze do niego, że to co mówiłem jest prawdą.
- Oczywiście, dla ciebie wszystko, kochanie. W swoim czasie opowiem ci wszystko co chcesz wiedzieć. Teraz musimy uporać się ze starszymi. Spotkanie z nimi będzie gorsze, niż dzisiejsza sytuacja. - Puszczam mu krzywy uśmiech zdając sobie sprawę z tego jak głęboko w bagnie jesteśmy.
- D-dobrze. - Mruczy pod nosem obserwując każdy mój ruch, gdy się ubierałem.
- Ach! Jeszcze jedno... - Wołam za nim, gdy zmierzał w stronę auta.
- T- tak... Hej! Co robisz?! - Chwyciłem go w talii podnosząc w górę, by oplótł mnie nogami wokół bioder. Pisną przy tym słodko na co uśmiechnąłem się szczęśliwy.
- Kochanie, wiedz, że wkrótce... Będziesz bestią taką jak ja. Szepnąłem mu na ucho.
Nim miał prawo coś powiedzieć zmęczyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Od razu pozwolił wejść mojemu językowi, by pogłębić pocałunek. Teraz tylko ja ma prawo całować go i pieścić w taki sposób. Tylko ja, nikt inny.
- Moją bestyjką... - powiedziałem odrywając się na chwilę od jego ust by złapać oddech.
Nie czekając znów złączyłem nasze usta w jedno. Tym razem pokazując wszystkie moje uczucia wobec Ethana poprzez ten pocałunek.
Gdybyśmy wtedy wiedzieli, że ktoś, cały ten czas, obserwuje nas z ukrycia...
Comments (0)
See all