Dwunastego grudnia w poniedziałek wszyscy w szkole myśleli już tylko o świętach. W najbliższy piątek miała się odbyć impreza organizowana przez samorząd szkolny i szkolny klub sportowy. Wszyscy się na nią wybierali, ponieważ imprezy samorządu zawsze były rewelacyjne, tym bardziej że nigdy nie było na nich dorosłych.
Tegoroczna impreza Bożonarodzeniowa miała się odbyć w hotelu Grand Marin leżącym tuż przy brzegu odry. Był to bardzo luksusowy hotel. Miał sześć pięter, basen w piwnicy oraz restaurację na parterze. Był tam również taras widokowy, umiejscowiony częściowo na brzegu odry, a częściowo nad samą odrą. Był on cały drewniany, pokryty czerwonym dywanem, lekko oświetlanym przez lampy wiszące nad nim. Wyglądał on jak wyrwany z filmu romantycznego. Taki właśnie hotel wynajął szkolny samorząd na dwa dni. Było to możliwe głównie dzięki temu, że właścicielem hotelu był wujek przewodniczącego szkoły.
Na imprezę byli zaproszeni wszyscy uczniowie szkoły bez wyjątku, a Feliks był jednym ze współorganizatorów imprezy.
Feliks chciał iść na bal, ale nie chciał iść na niego sam. On jako współorganizator nie bawiłby się tak jak inni, ponieważ znał wszystkie niespodzianki, które były przygotowane dla uczestników imprezy. Wiedział, że z Grzegorzem nie będzie tak nudno, dlatego chciał się upewnić czy on również będzie.
- Ej ziom, wybierasz się na imprę w ten piątek? — zapytał chłopak Grzegorza, kiedy spotkali się w poniedziałek podczas długiej przerwy.
- Raczej nie, to nie moje klimaty.
- Ale dlaczego? Przecież już cię przestali dręczyć. Nawet cię zaprosili.
- Tak, wiem..., ale jakoś nie przepadam za głośnymi imprezami.
- Ale ja nie chcę tam iść sam, tylko z tobą.
- Serio? Chcesz tam iść akurat ze mną?
- Bez ciebie będzie nudno... Poza tym chcę zobaczyć twoją reakcję na niespodziankę, którą przygotowałem z myślą o tobie.
- Co? Przygotowałeś niespodziankę dla mnie? Co to jest?
- Przyjdź, to zobaczysz.
- To jest szantaż.
- Możliweee...
- Zastanowię się.
- Super, daj mi znać do środy, okej?
- Dobra, lecę na matmę.
Grzegorz sporo myślał o tym zaproszeniu. Chciał iść na imprezę dla Feliksa, ale bał się imprez. Uważał, że są głośne i bezsensowne.
Postanowił, że tym razem da tej imprezie szansę i pójdzie na nią. Przecież miał być przy nim Feliks, a z nim nic mu nie groziło.
Kiedy kolejnego dnia znów się spotkali, Grzegorz powiedział o tym Feliksowi. Od tamtej pory ten ciągle gadał o tym, jaki ten bal będzie cudowny.
Kiedy w końcu nadszedł dzień imprezy i zbliżała się godzina jej rozpoczęcia, Grzegorz poszedł pod wyznaczony adres. Tam tuż przed hotelem spotkał Feliksa, który na niego czekał.
- Grzegorz, jesteś! — wykrzyczał Feliks, który nie mógł się już doczekać imprezy.
- Tak, jakoś trafiłem.
- Chodź do środka.
Kiedy tylko weszli do hotelu, Grzegorz nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Był to czysty luksus w połączeniu ze szkolną imprezą. Nigdy na żadnej nie był, a pierwsze wrażenie, które odniósł po tej, przerastało jego najskrytsze wyobrażenia. Te dekoracje, to złoto na ścianach i efekt, który robiła zupełna ciemność oświetlana jedynie światłami z dyskoteki, wywołały u chłopaka efekt „wow".
- Sporo osób się zeszło — powiedział Grzegorz, kiedy zobaczył masę ludzi, którzy już byli w środku.
- Będzie pewnie więcej, ale nie martw się, będę przez całą imprezę przy tobie.
- Dzięki.
- Chcesz się czegoś napić?
- Chętnie.
- Woda, cola, piwo, piwo zero, wódka, strasznie gorzki poncz, lub za pół godziny będzie jeszcze gościu od drinków.
- Jest alkohol?
- Jasne, niestety nie udało się sprowadzić wina, ale sądzę, że i tak byłoby mało chętnych na nie.
- Poproszę zwykłą colę.
- Ale Coca-Colę, Pepsi czy Kofolę?
- Co to Kofola?
- Taka czesko-słowacka cola. Trochę smakuje, jakby miała w sobie alko, ale niestety nie ma.
- Skąd wy to wszystko wzięliście?
- Od wujka Sebastiana, który jest właścicielem tego hotelu.
- Wow.
- To w końcu co wybierasz?
- Może być Pepsi.
- Dobra powiedział, po czym podszedł do barku i nalał chłopakowi Pepsi, a dla siebie piwo zero.
Impreza trwała w najlepsze. Nasi bohaterowie się naprawdę dobrze bawili. Grzegorz nie wiedział nawet, że tak potrafi. Kiedy dochodziła godzina dziesiąta, Feliks wyciągnął przyjaciela na taras widokowy.
- Już za chwilę — powiedział Feliks, spoglądając na zegarek.
- Co za chwilę?
- Jeszcze minutka — powiedział, po czym zaczął spoglądać w niebo.
Wtedy wszyscy zaczęli wychodzić z hotelu na balkony albo na taras widokowy. Nikt poza organizatorami nie wiedział po co.
Kiedy wybiła godzina dziesiąta, wystrzeliły fajerwerki. Były one pomarańczowe, niebieskie, czerwone i brązowe.
- Pomarańczowe i niebieskie są z myślą o tobie — powiedział Feliks do Grzegorza.
- Co?
- To twoje ulubione kolory.
- Pamiętałeś.
- Oczywiście. Czerwony to mój ulubiony kolor, a brązowy to kolor twoich oczu.
- Jesteś... to znaczy to jest cudowne! Dzięki.
- Wszystkiego najlepszego.
- Z jakiej okazji?
- Bożego Narodzenia. Przecież z tej okazji jest ta impreza.
- A no tak, racja.
Kiedy pokaz się skończył, wszyscy wrócili do zabawy i zrobiło się strasznie głośno. Od tego hałasu Grzegorzowi zrobiło się niedobrze.
- Wiesz, ja będę już wracał — powiedział podniesionym głosem do Feliksa, tak aby przekrzyczeć ten hałas.
- Czemu?
- Zaczęła mnie boleć głowa. Poza tym i tak za pół godziny musiałbym wracać.
- Dobra, a gdzie mieszkasz?
- Na Okólnej.
- To blisko, odprowadzę cię.
- Spoko.
Kiedy dotarli pod dom Grzegorza, Feliks wszedł na chwilę do środka.
- Podobało ci się? — spytał Grzegorz.
- Jasne, dzięki tobie. A jakie są twoje wrażenia? Opłacało się zmienić zdanie?
- Wiesz...
W tamtej chwili Grzegorz pomyślał o tym, aby wyznać, co czuje do Feliksa. Nie wiem, czy ktoś dolał coś do jego koli, czy to przez ten ból głowy, ale on naprawdę chciał to zrobić.
Po chwili ciszy chłopak przybliżył się do Feliksa, po czym go lekko pocałował. Chłopak stał jak zamurowany. Chwilę później Grzegorz ponownie pocałował Feliksa, ale tym razem mocniej i dłużej. Tym razem on lekko odwzajemnił pocałunek.
Kiedy Grzegorz przestał całować Feliksa, ten spanikował.
- Ja... muszę już wracać — powiedział Feliks, patrząc na zegarek. Kiedy wychodził, dopowiedział jeszcze na szybko — Napiszę do ciebie później.
Grzegorzowi zdawało się, że Feliks nie chciał tego pocałunku. Był zły na siebie, bo przez to, co zrobił, mógł stracić jedynego i najlepszego przyjaciela.
Kiedy nastoletni Grzegorz rozpoczyna naukę w liceum, stawia sobie 1 cel — przetrwać szkołę, bez angażowania się w żadne relacje z innymi. Plany się jednak komplikują, kiedy wszyscy w szkole dowiadują się o jego orientacji. Gnębiony w szkole chłopak załamuje się i myśli, że jego życie nie ma już sensu, ale pojawia się iskra nadziei.
Loveway to historia o wielkiej miłości, odwadze i uszanowaniu innych. Ale życie nie zawsze jest takie proste, prawda? Książka opowiada również o ciężkich chwilach, których można doświadczyć przez jeden głupi błąd, o nieszczęśliwej miłości i tym, jak homofobia i nękanie może zniszczyć czyjeś życie.
Comments (0)
See all