Kiedy nasi bohaterowie wylądowali, w Nowym Jorku był środek nocy. Drużyna spędziła jeszcze kilka godzin na lotnisku, głównie przez czekanie na kierowcę. Kiedy udało im się wyjść z lotniska, zobaczyli w oddali pięknie oświetlony Manhattan. Wszyscy sprawnie wsiedli do zamówionego autokaru, który miał zawieźć ich do ich hotelu. Feliks wraz ze swoim chłopakiem usiedli obok siebie z tyłu autobusu.
– Wow - powiedział Grzegorz, który nie mógł uwierzyć, że naprawdę jest w Ameryce.
– No... tu jest pięknie - odparł Feliks.
– Co ja tu w ogóle robię? Ja nigdy nie ruszam się z domu. Dla mnie przeprowadzka do Wrocławia była ogromną sprawą.
– A teraz jesteś tutaj, w Nowym Jorku. Razem ze mną.
– Zawsze marzyłem o tym, aby tu przyjechać.
– A wiedziałeś, że Nowy Jork jest nazywany drugim najbardziej romantycznym miastem na świecie? Oczywiście tuż po Paryżu.
– Nie dziwię się.
– Na ten wyjazd zaplanowałem dużo niespodzianek dla ciebie.
– Jesteś cudowny. Mówiłem ci to już?
– Mówiłeś, ale i tak, na razie nie zdradzę ci moich planów. Na wszystko przyjdzie czas. Teraz natomiast jest czas na pierwszą niespodziankę - powiedział, po czym wyciągnął ze swojego plecaka czerwone okulary przeciwsłoneczne i dał je chłopakowi. - Taki mały prezencik na początek wyjazdu.
– Dzięki. Nie musiałeś.
– Wiem, że nie musiałem, ale zobaczyłem je w sklepiku na lotnisku i pomyślałem o tobie, bo wiem, że ty lubisz unikać innych ludzi. W takim dużym mieście takie okulary mogą ci pomóc się ukryć. Jakbyś miał jeszcze czapkę z daszkiem byłoby najlepiej.
– Chyba jakąś mam.
– Więc możesz w taki sposób choć trochę ukryć się przed resztą świata.
– Dzięki.
– Jak dojedziemy, zobaczysz drugą niespodziankę.
– Jesteś najlepszy - odpowiedział zmęczony podróżą Grzegorz, ziewając i kładąc swoją głowę na ramieniu Feliksa. Chwilę później chłopak zasnął.
Kiedy drużyna dojechała do celu, Feliks obudził swojego chłopaka. Kiedy wyszli z autobusu, zobaczyli pięciogwiazdkowy hotel z basenem w ogrodzie.
– Mamy mieszkać w takim hotelu? - zapytał podekscytowany Grzegorz.
– Tak. Niestety samym hotelu będziemy rzadko przebywać, bo zaplanowałem dużo atrakcji poza nim, ale przynajmniej nasze noce tutaj przyjemnie spędzimy.
– Jak dla mnie nie musisz już robić mi więcej niespodzianek. To mi wystarczy.
– Co ty mówisz? To dopiero początek!
Wszyscy weszli do środka i w przedsionku trener poprosił, aby wszyscy dobrali się w pary, w których będą razem mieszkać.
– Są wspólne pokoje? - zapytał zdziwiony Grzegorz.
– Oczywiście. Nie mieli w tym hotelu jednoosobowych pokoi... Mam nadzieję, że zechcesz być ze mną w pokoju - odparł Feliks, łapiąc za rękę chłopaka.
– Oczywiście, że tak. Miałbym zmarnować taką szansę?
Kiedy drużyna dobrała się w pary, poszli do recepcji po klucze do swoich pokojów i w takich składach udali się do wyznaczonych pokoi. Kiedy Feliks otworzył drzwi do ich pokoju, okazało się, że znajdowało się tam tylko jedno łóżko dwuosobowe.
– Śpimy w jednym łóżku? - spytał zdziwiony Grzegorz.
– Jak ja z trenerem wynajmowaliśmy pokoje, my jeszcze nie byliśmy parą, a ten pokój miał być tylko dla mnie. No wiesz, na dwuosobowym łóżku jest wygodniej. Później poznałem ciebie i tak jesteśmy tutaj razem.
– To była ta niespodzianka?
– W sumie to tak. To była ta druga niespodzianka.
– Ciągle mnie zaskakujesz. Jesteś najlepszy.
– Dla ciebie wszystko. A dzięki temu, że będziemy spać w jednym łóżku, będziemy mogli być bardzo blisko przez te kilka nocy.
– Kocham cię Feliks - powiedział, mrużąc oczy, po czym podszedł do łóżka i się na nim położył. - To łóżko jest takie miękkie. Co teraz robimy? - dodał ospale, po czym natychmiast zasnął.
– Ty naprawdę nie potrafisz nie spać. Dlaczego ja to w ogóle mówię, skoro on śpi?
Feliksowi nie chciało się spać, dlatego rozpakował swój bagaż, po czym rozpakował także rzeczy Grzegorza. Kiedy skończył, minęła już czwarta w nocy. Chłopak dalej nie chciał spać. Chwilę później położył się na łóżku w normalnych ciuchach i przytulił się do Grzegorza. Chłopak nawet się nie zorientował, kiedy zasnął.
Kiedy wstał nowy dzień, zadzwonił budzik Feliksa.
– Zasnąłem?!? - zerwał się Grzegorz.
– Spokojnie. Może i owszem trochę ci się przysnęło.
– Tak cię przepraszam, może miałeś coś jeszcze zaplanowanego na wczoraj, a ja...
– Hej, nie miałem nic zaplanowanego. Spokojnie.
– Rozpakowałeś nas? - powiedział Grzegorz, po tym, jak poszedł wyjąć coś z plecaka.
– Tak.
– I wypakowałeś wszystkie moje rzeczy?
– Tak. A to jakiś problem?
– Dzięki - powiedział, lekko się rumieniąc.
– Dobra, czas się przebrać, żebyśmy nie chodzili dziś w tych samych rzeczach co wczoraj. I ja chyba jeszcze się wykąpie. Dziś jest wielki dzień. W końcu rozegramy mecz z miejscową drużyną.
Kiedy obaj byli już gotowi zeszli do restauracji, która znajdowała się na parterze hotelu. Tam zjedli śniadanie.
– Za kilka godzin będziemy rozgrywać mecz, ale najpierw chciałem cię zabrać w jedno miejsce - powiedział Feliks.
– Co to za miejsce?
– To jest niespodzianka.
Chłopcy pojechali komunikacją miejską do najbliższego McDonalda.
– Serio? To miejsce, do którego chciałeś mnie zabrać to Mak? - zapytał zdziwiony Grzegorz.
– Tak, ale to nie wszystko - powiedział, wchodząc do restauracji. - Wiem, że kochasz kurczaki z McDonalda, dlatego zamówiłem dla ciebie całe wiadro takich.
– Co?
– To znaczy, zamówiłem ci sporo kurczaków, a wiadro musiałem przynieść sam, ale to i tak nieźle.
– Jesteś najlepszy - odparł, po czym mocno pocałował Feliksa.
Chłopcy odebrali wcześniej zamówione jedzenie i udali się na stadion. W drodze Grzegorz ciągle jadł swoje kurczaki.
Kiedy rozpoczął się mecz, Wrocławska drużyna przegrywała. W drugiej połowie meczu wyszli oni jednak na prowadzenie dzięki dobrej grze Feliksa, po czym udało im się wygrać mecz. Po skończonej rozgrywce miało być zrobione zdjęcie drużyny z pucharem, który został przekazany na ręce trenera, który natomiast przekazał go kapitanowi drużyny - Feliksowi. Ten przekazał go Grzegorzowi, który na początku odmówił przyjęcia pucharu.
– To tobie należy się ten puchar, nie mi. To dzięki tobie wygraliśmy mecz - powiedział Grzegorz.
– Nie udałoby się to bez ciebie. To dzięki myśleniu o tobie miałem taką motywację do gry. Więc byłbym szczęśliwy, gdybyś to ty trzymał puchar na zdjęciu.
– No skoro tak chcesz.
– Później się podzielimy nagrodą.
Później cała drużyna poszła do restauracji świętować zwycięstwo porządną wyżerką. Siedzieli tam tak długo, aż zrobiło się ciemno. Kiedy wrócili do hotelu, Grzegorz rzucił się na łóżko.
– Nareszcie odpoczynek - powiedział chłopak.
– Szczerze, chyba jeszcze nigdy nie byłeś tak rozmowny z innymi chłopakami z drużyny, jak dziś - odparł Feliks.
– Tak jakoś wyszło.
– Kocham cię Greg.
– Wiesz, jak śmiesznie brzmi zdrobnienie „Greg"?
– Wiem.
– Ja też cię kocham Fel.
– Fel? Serio?
– Wiem, to brzmi jeszcze gorzej. Nigdy więcej cię tak nie nazwę.
– Jesteś słodki.
Ty też... - po tych słowach chłopak zasnął.
Manhattan - główny okręg Nowego Jorku, w którym znajduje się m.in. Central Park czy Time Square.
Kiedy nastoletni Grzegorz rozpoczyna naukę w liceum, stawia sobie 1 cel — przetrwać szkołę, bez angażowania się w żadne relacje z innymi. Plany się jednak komplikują, kiedy wszyscy w szkole dowiadują się o jego orientacji. Gnębiony w szkole chłopak załamuje się i myśli, że jego życie nie ma już sensu, ale pojawia się iskra nadziei.
Loveway to historia o wielkiej miłości, odwadze i uszanowaniu innych. Ale życie nie zawsze jest takie proste, prawda? Książka opowiada również o ciężkich chwilach, których można doświadczyć przez jeden głupi błąd, o nieszczęśliwej miłości i tym, jak homofobia i nękanie może zniszczyć czyjeś życie.
Comments (0)
See all