Kiedy rozpoczął się drugi dzień wyjazdu, Feliks obudził Grzegorza wcześnie rano. Chciał zwiedzić z nim jak największą część tego miasta, zanim będą musieli wrócić do Polski. Zabierał go w wiele miejsc w Nowym Jorku, tak aby zobaczyć jak najwięcej atrakcji tego miasta, spróbować jak najwięcej regionalnej kuchni oraz poznać jak najwięcej ciekawych miejscowych tradycji. Oboje świetnie bawili się przez cały dzień.
Grzegorz był zachwycony, ponieważ nigdy do tej pory nie był za granicą, a jego pierwszy wyjazd okazał się wyjazdem do jego ulubionego miasta. Chciał zapamiętać z tego wyjazdu jak najwięcej. Robił zdjęcia wszystkiemu, co widział po drodze.
Na jego szczęście był tak podekscytowany wyjazdem, podczas którego cały czas spędzał z Feliksem, że w jego głowie nie pojawiały się prawie żadne myśli obsesyjne. Nareszcie miał od nich spokój, ale bał się, że jak wróci do Polski, te myśli powrócą.
Wieczorem Feliks zabrał swojego chłopaka na platformę widokową na szczycie Statuy Wolności.
– Tu jest pięknie! - zawołał Grzegorz, kiedy po raz pierwszy zobaczył widok z góry.
– Tak, to miasto jest niesamowite - odparł Feliks, obejmując jedną ręką chłopaka.
– Dzięki.
– Nie ma za co. Zrobiłbym wszystko dla ciebie.
– Mówiłem ci już, że cię kocham?
– Mówiłeś. Ja też cię kocham Greg - powiedział, po czym mocno pocałował chłopaka.
Ten pocałunek trwał kilka minut, a w tle było widać przepiękny zachód słońca malujący niebo na jaskrawy pomarańcz. Wtedy Grzegorz na chwilę zapomniał o tym, że jest coś jeszcze, lub ktoś jeszcze poza nim i Feliksem. Czuł się wolny. Nie zwracał uwagi na innych i wreszcie czuł się w pełni szczęśliwy. Liczył, że to uczucie pozostanie przy nim jak najdłużej.
Kiedy chłopcy zeszli z tarasu widokowego i mieli już wracać do hotelu, Grzegorz zauważył ciekawy sklep. Znajdowały się w nim tylko i wyłącznie upominki w tematyce Statuy Wolności - od breloczków, przez magnesy, małe figurki, aż do dwumetrowych figur. Grzegorz uznał, że taka figurka w kształcie Statuy Wolności będzie idealną pamiątką dla niego i dla jego brata. Kupił więc trzy małe figurki, po czym chłopcy wrócili do hotelu.
– To był długi dzień - powiedział Grzegorz, wskakując na łóżko.
– Nie powiesz, że nie było fajnie.
– Było ekstra. To był jeden z najlepszych dni w moim życiu. Chyba jedynym dniem, który mógłby przebić dzisiaj był przeddzień zeszłorocznej wigilii.
– Dlaczego akurat tamten dzień? - odparł, lekko się uśmiechając.
– Nie pamiętasz? Właśnie wtedy zostaliśmy parą.
– Doskonale to pamiętam. Chciałem się upewnić, że ty pamiętasz - powiedział, po czym położył się na łóżku obok chłopaka i mocno go przytulił.
– Dziękuję. Za wszystko.
– Mówisz tak, jakby to był już koniec.
– Bo to jest koniec wyjazdu.
– Przecież jeszcze jutro będziemy tutaj.
– Tak, ale jutro dość wcześnie wylatujemy, a trzeba jeszcze dojechać na lotnisko i przejść odprawę.
– Ja wszystko zaplanowałem. Jutro wstajemy z samego rana i idziemy na mały spacerek. O jedenastej mamy wyjazd spod hotelu, więc będziemy musieli się sprężyć, ale jeżeli nie wymyślisz czegoś po drodze, to zdążymy.
– Musisz wszystko planować tak na styk? Ja też lubię wcześniej zaplanować sobie czas, ale zawsze zostawiam sobie trochę zapasu.
– Nie mamy tyle czasu, żeby dawać sobie zapas. Teraz idź już spać, bo jutro nie wstaniesz - odpowiedział, wstając z łóżka i idąc w kierunku pokojowej łazienki.
– A ty nie idziesz spać?
– Ja nie muszę. Ja dam radę się obudzić, ale znam cię i wiem, że ty będziesz mieć problem.
– Weź - powiedział, rzucając poduszką w drugiego.
– Nie rzucaj poduszkami. Nie jesteś u siebie w domu.
– Dobranoc.
– Dobranoc kochanie.
Następnego dnia z samego rana chłopcy udali się do Central Parku, gdzie na kawałku wolnej ziemi rozłożyli koc i się na nim położyli.
– Przyjemnie jest tak leżeć w środku wielkiego miasta, mając przy sobie ukochaną osobę - powiedział Feliks, obejmując swojego chłopaka.
– Szkoda, że musimy już jechać.
– Nie musimy, możemy tutaj zostać jeszcze mniej więcej dwie godziny.
– Wiesz, że nie o to mi chodziło - odparł, lekko się śmiejąc.
– Wiem. Jak wrócimy do domu, też zabiorę cię do parku, żeby tak poleżeć. Może zabierzemy ze sobą mojego... to znaczy naszego psa.
– Przecież we Wrocławiu nie ma takiego parku, w którym byłoby tak fajnie.
– Jakieś parki są. Gdzieś na pewno znajdzie się miejsce.
Chłopcy leżeli tak jeszcze przez długi czas. Rozmawiali wtedy o wielu sprawach.
Kiedy nadszedł czas powrotu, wrócili oni pod hotel, skąd mieli wyjechać na lotnisko. Tam spotkali resztę drużyny. Razem pojechali wynajętym autobusem na lotnisko, gdzie po przejściu odprawy wsiedli do samolotu. Tym razem Grzegorz już mniej się bał lotu. Ze względu na to, że był środek dnia, chłopakowi nie chciało się spać, więc razem z Feliksem zaczęli oglądać filmy.
Kiedy wylądowali, Mama Feliksa przyjechała po niego i jego chłopaka. Odwiozła Grzegorza pod jego dom. Ten natychmiast poszedł do swojego pokoju i zaczął się rozpakowywać. Wtedy do pokoju wszedł Piotr.
– Jak minęła wycieczka - spytał brat.
– Rewelacyjnie.
– Przywiozłeś mi coś?
– Tak. Aż się dziwię, że nie zapomniałem o tym - powiedział, po czym dał Piotrowi wcześniej kupioną figurkę Statuy Wolności.
– Dzięki braciszku - podziękował i poczochrał włosy brata, po czym wyszedł.
Grzegorz nawet się nie zorientował, kiedy zrobił się senny. Ledwo doszedł do łóżka i padł na nie, od razu zasypiając.
Kiedy nastoletni Grzegorz rozpoczyna naukę w liceum, stawia sobie 1 cel — przetrwać szkołę, bez angażowania się w żadne relacje z innymi. Plany się jednak komplikują, kiedy wszyscy w szkole dowiadują się o jego orientacji. Gnębiony w szkole chłopak załamuje się i myśli, że jego życie nie ma już sensu, ale pojawia się iskra nadziei.
Loveway to historia o wielkiej miłości, odwadze i uszanowaniu innych. Ale życie nie zawsze jest takie proste, prawda? Książka opowiada również o ciężkich chwilach, których można doświadczyć przez jeden głupi błąd, o nieszczęśliwej miłości i tym, jak homofobia i nękanie może zniszczyć czyjeś życie.
Comments (0)
See all