Zwykły człowiek nie przeżyłby takiego ataku. Również oddychałam, tak jakby nic mi się nie stało.
Powoli wstałam trzymając sie za głowe jedną z rąk.
-Żyjesz tam?- Zapytałam.
Nave zdziwił się, że wstałam mimo takiego obrażenia. Westchnął z ulgą.
-To chyba ja powinienem się ciebie o to zapytać.- Odpowiedział.
-Nie pytałem o to wcześniej, czy umiesz walczyć jakąś konkretną bronią?-
-Nie.- To było szczere i szybkie.
Z ręki Nave'a pojawił się miecz. To było bardzo dziwne, tak po prostu w powietrzu się pojawia z nikąd broń?
Chłopak dał mi ten miecz.
-Możesz sobie go wziąść.-
Wzięłam miecz, który mi dał. Wygląda nieziemsko. Jest cały czarny i mieni się na szaro. Ma dwa pomarańczowe paski, takie jak na płaszczu Nave'a. Ostrze tego miecza było podzielone na dwie części. Środek był pusty, Wyglądało to jakby z jednej rączki miecza, wychodziły dwa ostrza. Świetnie to wygląda.
-Dzięki!- Podziękowałam zadowolona z uśmiechem na twarzy. To jest chyba najlepszy prezent jaki dostałam.
Wykonałam kilka zamachów mieczem. Musiało to wyglądać naprawde amatorsko. Czuję, że dziedzina walki mieczem nie jest mi wcale taka obca jak myślałam. Mam wrażenie jakbym umiała się nim posługiwać. Po wykonaniu kilku zamachów chwyciłam miecz w dwie ręce i wpatrywałam się w ostrze. Widziałam w nim moje odbicie. To pierwszy raz, gdy siebie widze. Jedną z rąk zaczęłam dotykać swoje włosy.
Wow, to naprawde ja.
W odbiciu widziałam, że mam białe włosy, z przodu wydawały się krótkie, jdnak z tyłu miałam związane włosy w dwie kitki. To jakiego koloru były widziałam wcześniej. Oczy miałam żółte. Wcześniej myślałam, że to Nave nie wygląda ludzko, a teraz to ja wyglądam jeszcze dziwniej.
-Czemu się tak uśmiechasz do ostrza?- Powiedział, zdziwony.
Natychmiast, gdy to usłyszałam schowałam miecz do pochwy i się troche zawstydziłam.
-A n-nie nic, po prostu pierwszy raz widze w odbiciu mój wygląd.- Powiedziałam wymachując rękami w sposób, że to nic wielkiego.
-Pierwszy raz?- Mruknął pod nosem.
Znów musze wyglądać na jakiegoś dziwaka.
-Dobra to nieistotne, Za godzine będziemy w stolicy.-
Nave zawinął ranę na szyji kawałkiem materiału. Ciekawe dlaczego to zrobił.
Po godzinie wędrówki zauważyłam wielką brame. Miasto to, musi być naprawde ogromne. Podekscytowałam się na samą myśl, że to już koniec podróży. Nave zauważył to jak mi się podoba. Założył kaptur na głowe.
Oby dwoje podeszliśmy do bramy. Nave położył dłoń na kutce.
-Zamknięte.- Poinformował mnie.
Usiedliśmy z boku i czekaliśmy aż ktoś będzie chciał wjechać do miasta, abyśmy my mogli czmychnąć bokiem.
Długo nie musieliśmy czekać. Mężczyzna w średnim wieku przejeżdzał wozem pełnym pszenicy, przed nim brama się otworzyła. Wykorzystaliśmy tą szanse i po cichu weszliśmy półki brama była otwarta na rozcierz.
-Wow, więc to jest stolica.- Zadowolona powiedziałam.
-Możesz mówić Sonill, południowy Sonill.-
-To ogromny ten Sonill.-
Ekscytowała mnie myśl życia tutaj.
Właśnie, a co ja mam teraz ze sobą zrobić jak tutaj dotarłam?
Uśmiech mi zszedł z twarzy, gdy sobie to uświadomiłam.
Podszedł do nas rycerz. Miał średnie uzbrojenie i włócznie w ręce.
-Ej wy tam, nie jesteście tutejsi!- Krzyknął. Wskazywał na nas palcem. Rycerz po powiedzeniu tego, zauważył moją rane na szyji. Zdenerwował się.
Podeszło do niego dwóch innych rycerzy.
-Czy ona czasem nie jest opętana?- Inny rycerz szepnął do ucha tamtego, niestety wszystko usłyszałam.
Dwoje rycerzy podeszli do mnie i zskuli mnie.
-Em? przepraszam, co wy robicie, ja nie jestem opętana.- Wytłumaczyłam sie. To jest jakieś nieporozumienie, co ja mam teraz zrobić?
Nave, gdy zobaczył, co mi zrobili wyciągnął miecz i chciał ich zaatakować. Zdenerwował się. Inny rycerz podszedł do Nave'a i mu coś powiedział, niestety nic nie udało mi się usłyszeć.
Chłopak schował miecz, po tym gdy rycerz do niego coś powiedział. Oby dwoje zaczęli gdzieś iść.
Czy on mnie tak po prostu zostawi? Myślałam, że sie kolegujemy.
Patrzyłam, jak odchodzą. Nave popatrzył się jeszcze chwile na mnie i otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć ale nie mógł. po chwili skrzywił się, zamknął usta i odwrócił wzrok ode mnie. Ruszył w przeciwnym kierunku mnie.
Oczy miałam szeroko otwarte.
Co się właśnie dzieje, pomocy.
Informacja do mnie ta nie docierała.
Jestem za słaba, aby po prostu uciec, a stawianie się im jest bezcelowe.
Wziełam głęboki wdech.
Trzeba myśleć pozytywnie, przynajmniej sie coś dzieje, nie to co w lesie.
Zrobiłam krzywy i naciągany uśmiech.
W co ja się wpakowałam.
Podążałam za rycerzami.
Dobra, miejmy to z głowy cokolwiek chcą ze mną zrobić. No trudno, Potem sie naciesze miastem.
Weszłam do podziemii. Na ścianach paliły się pochodnie. Korytarz, był zbudowany z czarnej cegły. Wyglądało to, jakby chcieli mnie zamknąć w ciemnym lochu. Nie wiem, czy dobrze robie nie sprzeciwiając się, w końcu nic nie zrobiłam.
To nie jest chyba normalne, ale jestem po prostu ciekawa, co ze mną zrobią. Może stanie się coś interesującego?
Zatrzymaliśmy się na końcu korytarza.
-Musisz czekać na osobe, która potwierdzi twoje opętanie.-
Czy on serio tłumaczy mi na, co czekamy? Czasem to nie jest tak, że opętaniec nie ma ludzkich zmysłów?
Dobra wywalone w to. Niech szybko przyjdzie ta osoba, potwierdzi, że ze mną wszystko dobrze i mnie puści.
Mineło kilka godzin.
To jest jakiś żart.Jeszcze większa nuda niż podczas wędrówki po lesie bestii!
Siedziałam na ziemii oparta o ceglaną ściane. Westchnęłam z nudów.
Słysze czyjeś kroki.
Gwałtownie wstałam z ziemii. Przyszła do mnie kobieta, miała jasno-fioletowe włosy. Ubrana była na biało-fioletowo. Miała długie szare spodnie i garnitur, wyglądający jak część munduru. Na ramieniu prawej ręki było przypięte sześć gwiazdek. Za kobietą również szli dwoje rycerzy, tacy jak wcześniej.
Prawdopodobnie jest rycerzem z wysoką rangą. Wygląda naprawde niesamowicie.
To już czwarty rozdział :O! Ale to leci. Ciekawe, czy już się domyślacie kim jest ta kobieta. Podpowiedź - jest jedną z postaci, której zrobiłam profil. Do zobaczenia w następnym rozdziale!
Świat można podzielić na ,,dwie półkule tej samej planety''. Pierwsza to zwykli ludzie, żyjący na planetach.
A co z drugą częścią?
Niektóre istoty we wszechświecie nie mają swojego miejsca, więc żyją z ludźmi na tej samej planecie. Nie było by z tym żadnego problemu, jednak istota z siłą dorównującą Bogom wśród śmiertelników? Na szczęście nikt w społeczeństwie nie wie o ,,tych istotach", więc żyją w spokoju, a byty te nie zdradzają swojej tożsamości. Czasami jednak mogą się z tym wiązać ciężkie problemy.
Lytia, obudziła się w ,,lesie Bestii''. Nic nie pamięta ze swojej dotychczasowej przygody, ale wie jedno, że straciła swoją magie i musi ją odzyskać. Pamięta tylko mężczyznę w białych włosach, który przeniósł ją do tego miejsca. Dlaczego zdecydował się ją zostawić totalnie samą w takim miejscu?
------------
Hej!
Jeśli decydujesz się na czytanie tej historii to mam nadzieje, że ci się spodoba :D! Nie jestem polonistą, więc w razie błędów proszę do mnie napisać, (ja je poprawie) będzie mi bardzo miło z twojej pomocy. Miłego czytania!
Comments (0)
See all