Laen wniósł Sydie do domu. Wszedłam od razu po nich do środka. Ethen stał już w wejściu. Czerwono-włosy zaniósł Sydie do pokoju, a ja zostałam sama z podejrzanym gościem.
On zaczął zaparzać herbate. Chyba zapomniał o tym jak przedchwilą mnie wypytywał o nietypowe rzeczy.
Skończył nalewać wody do kubka i chwycił go w ręke. Zalał dwa kubki wrzątkiem z ziołami.
Oparł się o lade i zapytał.
-Co się stało Sydii?-
Mógłby się spytać Laena, a nie mnie. To on ją tutaj targał całą droge.
-Zamarzła w mrozie.-
-Hm.- Mruknął.
Chwycił drugi kubek do ręki.
-Idź, zanieś jej to.-
Podał mi kubek do ręki.
-Jesteś pewien, że moge tak wejść do jej pokoju? Nie znamy się tak długo.-
-Po prostu idź.-
Ściskałam herbate mocno w dwóch dłoniach. Była gorąca i przyjemnie ogrzewała moje dłonie. Podreptałam do pokoju, do którego Laen poszedł z nią.
Stanęłam przed drzwiami tego pokoju i powoli je otworzyłam.
Zauważyłąm Sydie leżącą w łóżku, zawiniętą w kordłe. Obok na brzegu łóżka siedział Laen.
-Nie przeszkadzam?- Cicho zapytałam.
Dziewczyna otworzyła oczy i popatrzyła się na mnie.
-Nie, wejdź.-
-Ethen kazał mi przekazać ci tą herbate.-
Położyłam kubek na komodzie obok łóżka.
-Mam pewne pytanie.- Powiedziałam.
-Hm?- Sydia przymruknęła.
-Jak to się stało, że pogoda tak silnie na ciebie zadziałała? Człowiek też by zamarzł w taką śnieżyce, jednak by nie zemdlał przez andrenaline. My byliśmy ciepło ubrani więc tymba....- Nie dokończyłam, ponieważ czułam, że zadaje nieodpowiednie pytanie.
Sydia i Laen popatrzyli się na siebie chwile. Prawdopodobnie zastanawiali się, czy chcą mi coś powiedzieć.
-Przepraszam, powinnam ostrożniej dobierać swoje słowa.- Opuściłam głowe w dół.
Sydia z pozycji leżącej, wstała lekko i teraz siedziała w kordle. Chciała dosięgnąć jedną z rąk herbate. Czerwono-włosy widział, że nie dosięga, więc jej po prostu podał kubek.
Dziewczyna mocno ściskała kubek i wpatrywała się w herbate.
Była to chwila ciszy, na przemyślenie odpowiednich słów.
-Przepraszam.- Odpowiedziała, ze smutkiem na twarzy i patrząc się na herbate.
-Jak byłam młodsza żyłam w innych warunkach pogodowych. Tam gdzie mieszkałam za dziecka było zawsze ciepło. Teraz był pierwszy raz, gdy widziałam śnieg.- Cicho mówiła.
Lekko się uśmiechła i kontynułowała.
-Nie jestem człowiekiem, a mój gatunek nie jest dostosowany do takiej pogody.-
Tak jak myślałam.
Chwyciłam się styłu za głowe. Nie byłam pewna, co odpowiedzieć.
-To kim jesteś jak nie człowiekiem?- Zapytałam skrępowana.
-Jestem elfem.- Odpowiedziała natychmiastowo.
Racja. Jak pierwszy raz ją spotkałam to zauważyłam, że nie jest człowiekiem. Ma uszy jak elf, ale zasłania je. Ciekawe jak to robi skoro nie nosi kapeluszu.
-Do stolicy nie wpuszczają nieludzi. Jak wyglądasz inaczej niż człowiek to masz zakaz wstępu.- Dodał od siebie Laen.
-Jak masz coś wspólnego z Bestią, to biorą cię za opętańca i się ciebie pozbywają.-
Coś już o tym wiem.
-Dlaczego tak jest?- Zapytałam.
Laen wziął wdech.
-Jak już pewnie wiesz, dwa największe kontynenty na tym świecie mają konflikt. Limervan, na którym my jesteśmy i Ephzental. Limervan nigdy nie lubił się z Ephzental. Od ponad 10 lat trwa wojna na ich granicy.-
-Do Ephzental, każdy ma wstęp niezależnie kim jesteś. Ponad 80% mieszkańców to nawet nie ludzie.-
-A co to ma wspólnego z niewpuszczaniem nieludzi tutaj?-
-Głównie dlatego, że raczej na pewno osoba, która jest nieczłowiekiem pochodzi z Ephzental. Oznacza to, że jest nielegalnym imigrantem.- Dodał.
-Nie wiedziałam, że jest jakaś wojna. Przecież żyjemy normalnie, a domy nie są zbombardowane.- Powiedziałam.
-Ty serio mało, co wiesz o świecie.- Rzekł.
Skąd mam wiedzieć? Jestem na tej planecie drugi tydzień.
-Hmm... Dlaczego kontynenty mają konflikt? Na razie nie dałeś żadnego z argumentu.-
Laen chwycił się ręką za podbródek.
-Ephzental nie ma stolicy i innych miast. Cały obszar nosi tą nazwe. Problem jest w.....- Wziął wdech.- ...władcy Ephzental.-
-Co ta osoba zrobiła?-
-To co teraz ci powiem to żaden cywil nie wie, ani nikt z rycerzy. Tylko my w trójke to wiemy na całej planecie.-
-Rozumiem i tak nie mam komu powiedzieć.-
-Z badań Ethena wynika, że planeta ta była napadana przez władców z innych planet i wszechświatów...- Zaczął.
Króciutki rozdział. Specjalnie jest taki krótki, ponieważ w następnym się nareszcie dowiemy skąd jest tytuł tej nowelki. Opis jaki jej dałam będzie miał sens ( teraz cały czas tak było, że opis inny i historia nowelki też inna). Będzie to na razie najważniejszy rozdział dotychczas. Jeśli nie zrozumiesz, co się w nim dzieje to nie zrozumiesz niczego więcej. Dlatego jest to dla mnie ważne, aby napisać go jak najlepiej potrafię. Dziękuje za twoją uwagę i przeczytanie mojego monologu tutaj XD. Za bardzo się rozpisałam. Do zobaczenia w następnym rozdziale.
Świat można podzielić na ,,dwie półkule tej samej planety''. Pierwsza to zwykli ludzie, żyjący na planetach.
A co z drugą częścią?
Niektóre istoty we wszechświecie nie mają swojego miejsca, więc żyją z ludźmi na tej samej planecie. Nie było by z tym żadnego problemu, jednak istota z siłą dorównującą Bogom wśród śmiertelników? Na szczęście nikt w społeczeństwie nie wie o ,,tych istotach", więc żyją w spokoju, a byty te nie zdradzają swojej tożsamości. Czasami jednak mogą się z tym wiązać ciężkie problemy.
Lytia, obudziła się w ,,lesie Bestii''. Nic nie pamięta ze swojej dotychczasowej przygody, ale wie jedno, że straciła swoją magie i musi ją odzyskać. Pamięta tylko mężczyznę w białych włosach, który przeniósł ją do tego miejsca. Dlaczego zdecydował się ją zostawić totalnie samą w takim miejscu?
------------
Hej!
Jeśli decydujesz się na czytanie tej historii to mam nadzieje, że ci się spodoba :D! Nie jestem polonistą, więc w razie błędów proszę do mnie napisać, (ja je poprawie) będzie mi bardzo miło z twojej pomocy. Miłego czytania!
Comments (0)
See all