Po zeszłej nocy nie wiedziałem, co miałem myśleć na temat ostatnich wydarzeń. Urządzenie dalej się nie włączyło, tajemniczy głos też się nie odezwał, a sam właściciel owego głosu pozostał tajemnicą.
Poranek minął w miarę normalnie i spokojnie. Około kwadrans przed czternastą podszedł do mnie strażnik z karabinem w dłoniach.
— D-4347, pójdziesz ze mną, przyjechali nowi pracownicy klasy D — powiedział.
— Trzeba ich wprowadzić w program A-1.01. Doktor Jefferson będzie ci pomagał.
(Świetnie – pomyślałem. Już miało być spokojnie.)
— Tak jest! — odpowiedziałem po chwili.
— Zatem za mną.
Strażnik prowadził mnie do Sektora Trzeciego. Wiedziałem, że nie mogłem stawiać oporu, bo najprawdopodobniej bym zginął. Po dłuższym czasie dotarliśmy do metalowych drzwi, które się przed nami otworzyły. Przekroczyliśmy je i ujrzeliśmy naukowca, który odblokował drzwi skanując kartę dostępem minimalnym do poziomu drugiego. Mężczyzna spojrzał na nas.
— Witam, panowie — rzekł.
Skinąłem głową w geście powitalnym, strażnik nawet nie zareagował. Naukowiec dał znak, byśmy za nim podążyli. Wyglądało na to, że znajdowaliśmy się na drugim piętrze. Z góry widziałem nowych pracowników klasy D, którzy stali na dole ustawieni w dwuszeregu. Cóż, przynajmniej już trochę nauczyli się dyscypliny. Szkoda, że nie wiedzieli, co ich jeszcze czekało.
Tuż po zejściu do dolnej części Sektora, gdzie znajdowali się nowi, naukowiec odezwał się ponownie.
— Witam wszystkich, jestem doktor Jefferson. Mam dla was kilka informacji. Po pierwsze: nie wyjdziecie stąd, dopóki nie minie czas do waszego zwolnienia. Po drugie: jeszcze dziś zostaniecie przydzieleni do swoich pokoi. — Doktor spojrzał na mnie.
— Oto przewodnik waszej pracy, zaprowadzi was do pokoi.
Spotkanie zakończyło się po kilku godzinach. Bez większego problemu poprowadziłem nowych pracowników do ich kwater, a gdy miałem już wracać do swojej, usłyszałem głos z mikrofonu.
— Wszyscy wcześniej przebywający w Placówce pracownicy klasy D mają się stawić na auli i zabrać wszystkie swoje rzeczy osobiste z pokoi.
Witam wszystkich, mam na imię Aiden, albo też D-4347. Pochodzę z Teksasu. Pracuję dla fundacji od... Tak długiego czasu, że już straciłem rachubę. Pracuję w fundacji tylko dlatego, bo miałem problemy finansowe. Nie da się ją opuścić samodzielnie, aby wyjść to oni muszą cię stąd zwolnić. Tak się złożyło, że niedługo to mnie zwalniają. Mam nadzieję, że te kilka dni tutaj szybko mi minie.
Jak się tutaj znalazłem? Dostałem wiadomość z nieznanego numeru, w której zaoferowano mi pracę, wtedy jeszcze nie wiedziałem, co mnie czeka...
Zostałem przeniesiony do ośrodka 73, czymkolwiek on był... Jest tutaj dużo osób z bronią, co powinno wskazywać na to, że to miejsce jest bezpieczne, prawda?
Nie czuję się tutaj bezpiecznie, to miejsce wydaje mi się... dziwnie podejrzane. Mam nadzieję, że kiedy mnie zwolnią już nigdy nie będę musiał wrócić do tego przeklętego miejsca...
Comments (0)
See all