Please note that Tapas no longer supports Internet Explorer.
We recommend upgrading to the latest Microsoft Edge, Google Chrome, or Firefox.
Home
Comics
Novels
Community
Mature
More
Help Discord Forums Newsfeed Contact Merch Shop
Publish
Home
Comics
Novels
Community
Mature
More
Help Discord Forums Newsfeed Contact Merch Shop
__anonymous__
__anonymous__
0
  • Publish
  • Ink shop
  • Redeem code
  • Settings
  • Log out

Class D: The end of the Line (PL)

Zamieszanie

Zamieszanie

Nov 03, 2024

To był zwykły dzień w moim małym, ubogo umeblowanym pokoju. Pomieszczenie bardziej przypominało celę niż kwaterę pracowniczą, ale pocieszałem się, że za siedzenie właśnie w tym miejscu mi płacili… Ściany były szare, gołe, pokryte miejscami drobnymi pęknięciami i zaciekami. Oświetlenie było surowe, niemal szpitalne, zawsze lekko migoczące, jakby nawet żarówki nie chciały tu pracować.

W pokoju stało kilka niezbędnych do życia mebli i elementów wyposażenia: wąskie łóżko z cienkim materacem, stalowa toaleta bez deski i niewielka umywalka. Z tej ostatniej skorzystałem, aby przygotować się do dnia, przemywając twarz lodowatą wodą. Zimno było jak uścisk samej Śmierci — jakby nawet woda w Fundacji była częścią jakiegoś eksperymentu.

Ledwo zdążyłem się ogarnąć, do wejścia z drugiej strony podszedł inny pracownik Fundacji. Miał wyższe stanowisko ode mnie, jak zresztą większość osób tu pracujących. Przez niewielką klapę w drzwiach wsunął mi tacę z jedzeniem, nie zamieniając ani słowa. Nawet na mnie nie spojrzał — jakbyśmy byli tylko numerami, znikającymi statystykami w czyimś arkuszu.

Spojrzałem na talerz. Cóż, spodziewałem się czegoś innego niż zimne, przesmażone jajko z boczkiem, ale nie miałem na co marudzić. Jedzenie było znośne. Mechaniczne. Jak wszystko tutaj. Po zjedzeniu posiłku, drzwi do mojej kwatery się otworzyły z cichym sykiem. Wiedziałem, co to oznaczało — pora na odprawę. Przynajmniej tak to nazywali.

Odprawa była wydarzeniem mającym miejsce co tydzień. Wszyscy pracownicy klasy D zostali zmuszeni przez naukowców i strażników do wejścia do auli. Stare, betonowe pomieszczenie, z niskim sufitem i kilkoma surowymi lampami zawieszonymi na zardzewiałych łańcuchach. Ustawiono nas w dwuszeregu, jak żołnierzy przed bitwą. Stanąłem w tylnej linii — jak zawsze. Nie lubiłem rzucać się w oczy.

Jeden z naukowców, chudy mężczyzna w białym kitlu i z twarzą wyzbytą emocji, przeszedł przed nami z tabletem w dłoni. Przeliczył nas wszystkich powoli, jakbyśmy byli inwentarzem w laboratorium.

— Jak pewnie dobrze wiecie — zaczął zimnym tonem — już za kilka dni odeślemy was do swoich domów. Ale część pozostanie w Fundacji na dłużej.

W tej chwili wszyscy zamilkli. Tego się baliśmy najbardziej. Nikt nie chciał „pozostać dłużej”.

— Osoby z pierwszego szeregu: przenosimy was do Ośrodka Dwunastego. Reszta może wracać do domu.

Ulga. Prawie jej nie pokazaliśmy, ale przeszła przez szeregi jak powiew świeżego powietrza. (Chociaż o tyle dobrze — pomyślałem. — Zostały mi tylko trzy dni. Trzy dni i koniec. Mam już dość tego miejsca.)

— Zgodnie z zasadami Fundacji — kontynuował naukowiec — otrzymacie swoje wynagrodzenie za dobre sprawowanie, a wasza wiedza o anomalnych obiektach zostanie wymazana środkiem amnezyjnym. Na dziś to wszystko. Odpowiedzi na wszelkie pytania dostaniecie za trzy dni.

Niektórzy szeptali do siebie. Ja milczałem. Wolałem nie zadawać pytań, na które i tak nikt nie chciał udzielić odpowiedzi. Ale wtedy...

Rozległ się alarm.

Czerwone światła rozbłysły na ścianach, a metaliczne dźwięki syren przebiły się przez mury. Serce zamarło mi w piersi. Nie był to alarm próbny. To był ten alarm — sygnał sytuacji kryzysowej.

Zobaczyłem sporą grupę strażników biegnących w stronę Sektora Piątego. Wszyscy wiedzieliśmy, że to miejsce było zamknięte dla klasy D. Nawet niektórzy naukowcy trzymali się od niego z daleka. Krążyły plotki o „obiektach”, które były tam przetrzymywane. O takich, których nie dało się zamknąć. O takich, które... myślały.

Strażnicy zniknęli za drzwiami sektora. Po chwili usłyszeliśmy krzyki. Strzały. Jeden po drugim. Potem… cisza.

Ewakuowano nas do naszych pokoi. Drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Zostałem sam w swojej celi. Czułem, jak zimny pot spływa mi po plecach. Zza ścian dobiegały odległe dźwięki: krzyki, błagania, czasem śmiech — obłąkany i nieludzki. Czy to ktoś z pracowników? Czy może… coś innego?

Minęła godzina. Może dwie. W końcu wszystko się uspokoiło. Przynajmniej na razie.

Do końca dnia nic więcej się nie wydarzyło. Ale czułem, że coś się zmieniło. Coś się wydostało. I już nie było odwrotu.

custom banner
Sej-elk
sej-elk

Creator

#scp #science_fiction #poland #polska #polish

Comments (4)

See all
karolkrzysztofo
karolkrzysztofo

Top comment

Zaczyna się git, czekam na updates

0

Add a comment

Recommendation for you

  • Touch

    Recommendation

    Touch

    BL 15.4k likes

  • Secunda

    Recommendation

    Secunda

    Romance Fantasy 42.7k likes

  • What Makes a Monster

    Recommendation

    What Makes a Monster

    BL 75k likes

  • Silence | book 1

    Recommendation

    Silence | book 1

    LGBTQ+ 27.1k likes

  • Arna (GL)

    Recommendation

    Arna (GL)

    Fantasy 5.5k likes

  • Silence | book 2

    Recommendation

    Silence | book 2

    LGBTQ+ 32.1k likes

  • feeling lucky

    Feeling lucky

    Random series you may like

Class D: The end of the Line (PL)
Class D: The end of the Line (PL)

1.9k views13 subscribers

Witam wszystkich, mam na imię Aiden Duvel, chociaż w fundacji nazywają mnie D-4347. Pochodzę z Teksasu z miasta San Antonio, a zanim tu trafiłem, życie nie było łatwe — problemy finansowe zmusiły mnie do podjęcia tej pracy, choć nigdy nie chciałem tu być. Fundacja, dla której pracuję, jest jak więzienie z niewidzialnymi kratami — nie da się odejść samemu. Jedynie oni mogą cię stąd wypuścić. A ja właśnie czekam na swój koniec, bo niedługo mają mnie zwolnić. Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy raczej bać, że te ostatnie dni tutaj będą jeszcze gorsze niż wszystkie poprzednie.

Jak się tu znalazłem? Dostałem kiedyś wiadomość z nieznanego numeru — propozycję pracy, która wydawała się jak wybawienie. Nie pytałem o szczegóły, desperacja nie pozwalała na rozważania. Nie wiedziałem, co mnie czeka. Wkrótce potem przenieśli mnie do ośrodka 73 — nazwa bez znaczenia, ale miejsce... nie z tego świata.

Tu jest pełno ludzi z bronią. Na pierwszy rzut oka to powinno dawać poczucie bezpieczeństwa, ale coś tu nie gra. Atmosfera jest gęsta od podejrzeń, a każdy krok może być ostatnim. To miejsce nie tylko chroni — to więzienie, które obserwuje cię 24 godziny na dobę. Korytarze pełne są szepty i cieni, a twarze innych pracowników są niewyraźne, jakby ukrywały swoje prawdziwe intencje.

Nie czuję się tu bezpiecznie — czuję, że każdy ruch jest śledzony, każdy gest interpretowany. Nie wiem, co tu naprawdę robię i czy kiedykolwiek wyjdę z tego miejsca cało. Marzę tylko o jednym — o dniu, kiedy to piekło zostanie za mną, kiedy będę mógł znów poczuć powietrze wolności bez ciężaru nad sobą. Mam nadzieję, że ten czas szybko minie i nigdy więcej nie będę musiał wracać do tego przeklętego ośrodka.
Subscribe

19 episodes

Zamieszanie

Zamieszanie

439 views 9 likes 4 comments


Style
More
Like
List
Comment

Prev
Next

Full
Exit
9
4
Prev
Next