-Jak wiesz, żyjemy na księżycu. Planeta ta, nie należała do żadnego z ,,Echo'', czyli jakiegoś z władców we wrzechświecie i całej drodze mlecznej.-
Echo?
-Przez to, że jest to księżyc, to nie należał on do nikogo. Jako jedyny w swoim rodzaju, ma warunku do życia, czego 99% planet nie ma, a co dopiero księżyc.
To w takim razie chyba jest już to planeta, a nie księżyc.
-Było jedno Echo, które broniło tej planety, mimo że nie należała do niego.-
-Skąd wy wiecie takie rzeczy... I co to ma do władcy Ephzental i wojną między kontynentami?- Przerwałam.
-Właśnie rzecz w tym, że było jedno Echo, które również chciało podbić tą planete. Nic nie byłoby w tym dziwnego...- Bał się dokończyć.
Wziął wdech.
-Jedno z Ech, jest pod pseudonimem Altair. On jest władcą Ephezone. Z jakiegoś powodu po przegranej walce z tamty, co wspomniałem przed chwilą Echo, został tutaj.-
Altair? Gdzieś już to słysz...
-Jakie macie na to dowody i skąd to wiecie? Dlaczego istota bogo-podobna miała by chcieć żyć wśród ludzi? To wszystko nie ma sensu.-
Usłyszałam za mną skrzyk drzwi. Był to Ethen, który właśnie wszedł z kubkiem herbaty w dłoniach.
-Na razie nie udało mi się dojść do tej odpowiedzi w swoich badaniach.- Odezwał się.
-Nie mów nikomu o tym. Jesteśmy jedynymi osobami, które to wiedzą.- Dodał.
-To jakim ty jesteś naukowcem skoro masz taką wiedzę. Dlaczego mimo tylu informacji żyjesz w takim syf...- Nie dokończyłam.
Ethen wzdycha.
-Badam rzeczy, które nie pochodzą z tego świata. To tyle.-
Czekaj, czekaj.
-Jeśli zajmujesz się tylko rzeczmi nie stąd, to dlaczego zdecydowałeś się mi pomóc z pieczęcią?-
-Jakby jakaś normalna osoba do mnie z tym przyszła, to bym ją zignorował. Lytia, masz zapięczętowaną moc przez jednego z Echo, przez istote, która może w setną sekunde pozbyć się wszystkich ludzi z planety.-
-Jak to się stało, że tak silny byt we wszechświecie, zainteresował się tobą i zapieczętował twoją moc?-
Dobra, wywalone w powód dlaczego kontynenty się nie lubią. Są rzeczy ważne i ważniejsze!
Minęły 2 tygodnie od sprawy z opętaną biestią. Od tego czasu nie wydarzyło się nic. Zaprzyjaźniłam się dość z Sydią, teraz jesteśmy przyjaciółkami. Laen rzadko kiedy jest w domu, a Ethen w ogóle nie wychodzi na świerze powietrze. Na pewno ma do tego jakiś powód.
Nadal nie zdążyłam zrozumieć, co mi wtedy powiedzieli.
Altair...
Czemu to brzmi tak znajomo? Hmm...
Zamyśliłam się.
Aktualnie malowaliśmy płot z Sydią. Przez te dwa tygodnie remontowałyśmy dom Ethena. Już nawet teraz wygląda 10 razy lepiej, a nadal zostało pełno rzeczy do roboty.
Sydia wbijała gwoździe w płot. Zauważyła, że trzymam pędzel i patrze się zamyślona.
-Hej! Nie bujaj w obłokach!- Krzyknęła do mnie. Stałyśmy w odległości 10 metrów, więc jakby nie krzyknęła to bym jej nie dosłyszała.
Otrząsłam głowe i odwróciłam się w strone Sydii.
-Hmm, ciekawe, co się stało z tą bestią po tamtym incydencie z pogodą.-
Sydia podeszła do mnie bliżej.
-Wiesz, że też jestem ciekawa? Nie wierze, że taka bestia po prostu umarła. Są plotki, że po śmierci jej ciało nagle zniknęło i gdzieś uciekła.-
-Nie słyszałam o tym...-
-Ogólnie całe to wydarzenie było nagle i znikąd.- Dodałam.
-Jakby nie było nagłe, to by się nie wydarzyło. Rycerze mają wszystko pod kontrolą.- Odpowiedziała.
-Na teraz możemy zrobić chwilową przerwe z remontowaniem.- Zaproponowała Sydia.
Odłożyłam pędzel z wiaderkiem farby pod tarasem domu. Sydia zrobiła to samo, ale z młotkiem i gwoźdźmi.
Oby dwie wszedłyśmy do domu.
Pierwsze, co zauważyłyśmy po otwarciu drzwi to był Ethen.
-Buuu...- Chciał nas wystraszyć.
Oby dwie miałyśmy neutralną mine. Zdąrzyłam się już przyzwyczaić do jego dziwnego zachowania. Myślałam, że jest na prawde poważnym dojrzałym naukowcem. Po pierwszym dniu już dostrzegłam, że w środku jest czasami inny.
Zignorowałyśmy go i przeszłyśmy bokiem.
Ethen odwrócił się w naszą strone.
-Dlaczego nigdy nie wychodzisz z domu?- Zapytałam Ethena.
-Bo nie moge, więcej ci nie powiem.-
Westchnęłam.
-No dobra. Już i tak przestało mnie to obchodzić.- Odpowiedziałam.
-Podszas moich badań znalazłem dziwną rzecz. Potrzebuje kogoś, aby poszedł ze mną to sprawdzić w terenie.-
Ethen, które nie jest w domu? Takie rzeczy się zdarzają?
-Ja odpadam. Musze dokończyć robić płot- Wymigała się Sydia.
Naukowiec miał odwróconą głowe w moją strone. Odnotowałam od razu, że chce ze mną iść.
-No dobra, pójde. Ktoś jeszcze idzie?-
-Ja ide.- Odpowiedział Ethen.
-Co z Laenem?-
-On nie ma czasu.-
Tak mi się nie chce tam iść. Miałam tak skwaszoną mine, jakbym zjadła zgnite jabłko.
-O której idziemy?- Zapytałam.
Ethen założył kaptur na głowe.
-Teraz.-
No nieźle. Trzeba pójść i mieć to z głowy. To tyle.
Chwyciłam się mocno jędną ręką za głowe, którą miałąm opuszczoną w dół.
Maszerujemy już trzecią godzine. Jesteśmy w lesie Bestii i jest już późny wieczór.
Ethen trzyma w ręce dziwny kamień i cały czas chodzimy w kółko.
Jaki to ma sens? Miało to potrwać chwile. Mam lepsze rzeczy do roboty niż to!
Ethen zatrzymał się.
Nadal trzyma ten głupi kamień.
-Co to w ogóle jest, to co trzymasz?- Zapytałam zdenerwowana.
-Dostałem ten kamień od kogoś i jestem ciekawy, co to. Zauważyłem, że tym bliżej jesteśmy docelowego miejsca, tym jaśniej świeci.-
-To dlatego chodzimy cały czas w kółko?-
-Kto powiedział, że w kółko? Cały czas jesteśmy w innych częściach lasu.-
-Dobra, nie ważne Wszystko wygląda tak samo.-
Trzymałam mocno swój miecz w rękach, żeby być gotowym na wszystko.
Długo nie było żadnego rozdziału. Przepraszam, nie miałam czasu. Za to narysowałam okładkę! Jak wam się podoba :DD?? 5h ją rysowałam. W każdym razie, od tego rozdziału wszystkie postacie, które narysowałam są już w fabule!!! JEJ!
Świat można podzielić na ,,dwie półkule tej samej planety''. Pierwsza to zwykli ludzie, żyjący na planetach.
A co z drugą częścią?
Niektóre istoty we wszechświecie nie mają swojego miejsca, więc żyją z ludźmi na tej samej planecie. Nie było by z tym żadnego problemu, jednak istota z siłą dorównującą Bogom wśród śmiertelników? Na szczęście nikt w społeczeństwie nie wie o ,,tych istotach", więc żyją w spokoju, a byty te nie zdradzają swojej tożsamości. Czasami jednak mogą się z tym wiązać ciężkie problemy.
Lytia, obudziła się w ,,lesie Bestii''. Nic nie pamięta ze swojej dotychczasowej przygody, ale wie jedno, że straciła swoją magie i musi ją odzyskać. Pamięta tylko mężczyznę w białych włosach, który przeniósł ją do tego miejsca. Dlaczego zdecydował się ją zostawić totalnie samą w takim miejscu?
------------
Hej!
Jeśli decydujesz się na czytanie tej historii to mam nadzieje, że ci się spodoba :D! Nie jestem polonistą, więc w razie błędów proszę do mnie napisać, (ja je poprawie) będzie mi bardzo miło z twojej pomocy. Miłego czytania!
Comments (0)
See all