-Nadal ciężko mi pojąć dzisiejsze wydarzenia. Hmm... Jak los mógł się tak zmienić. Nie jest to nasza sprawka, więc w takim razie to wina Altaira.- Wyraził swoje myśli Ethen.
-Oprócz tego faktu, stale jest jeszcze jedena zagwostka.-
-Hm?- Mruknęłam.
-W tej przeszłości, której doświadczyliśmy, Altair nie był jedynym bytem, które ożyło. Oczywiście nie byli oni pokroju Altaira, jednak ci mieszkańcy również.... są imigrantami z innych planet.-
-W jaki sposób na to wpadłeś?-
Ethen dotyka ręką podbródka i obserwuje, każdy swój przebyty krok.
Mija chwila ciszy.
- ...To już nie istotne... - Odpowiada na pytanie Lytii.
Spoglądnełam na Ethena boczny profil z krzywą miną. Złożyłam ręce do tyłu.
Dużo rzeczy przedemną ukrywa, a ja nie wiem jak zadać konkretnie pytanie, aby mi odpowiedział w sposób jaki ja oczekuje. Podejrzany z niego gość.
Wróciłam do mojej poprzedniej pozycji podczas truchtu.
-Alexandria nie jest tak daleko naszego domu jak się może wydawać. Wcześniej jak chcieliśmy sie tutaj dostać, to pełno razy obchodziliśmy te same tereny w lesie.- Odezwałam się.
(Ethena myśli:)
Skąd ta istota miała tak ważny artefakt? Myślałem, że to tylko jedna z mądrzejszych bestii, jednak mimo to... hmm...
Cały czas obserwowałam jak Ethen chodzi zamyślony. Sama przez chwile zaczęłam się zastanawiać nad ideą, że ludzie tutaj wokół nas to nie ludzie. Ciekawe rzeczy ma do zaoferowania ten świat.
-Wracając do tego, co wcześniej wspomniałeś. Chciałeś przez to powiedzieć, że ci ludzie dookoła nas nie są tak naprawde ludźmi, a kosmitami?-
-Dokładnie tak.-
Jak usłyszałam potwierdzenie tej tezy, to coś zaczęło mnie nagle trapić. To kim są ci ludzie? Oraz z kim rozmawiałam wcześniej? Przecież tamta kobieta wyglądała na niewinną i zwykłą dorosłą kobiete.
Ethen wyjął rękę do przodu, a na jego dłoni pojawiło się pięć małych czarnych przedmiotów. Były wielkości torebki do herbaty... znaczy nie ważne. Rzadne lepsze porównanie nie przychodzi mi do głowy. Ich budowa była dość interesująca.
Wow, on potrafi takie czary?
Zafascynowało mnie to.
-Co to jest?-
-Małe pluskwy do monitorowania terenu oraz teleporter.-
Ethen ściska pięść a z jego ręki zniknęło 5 pluskw.
-Czekaj, skąd ty masz takie rzeczy. Myślałam, że ta planeta nie ma do zaoferowania tak zaawansowanej technologii?!- Stanęłam przed Ethenem blokująć jego droge, byłam zbyt sfrustrowana.
Ethen rzucił na mnie stanowczy wzrok.
Nigdy nie moge rozgryść myśli i zamiarów tego mężczyzny.
Mimika jego twarzy była wystarczająca, aby mnie poinformować, że nie ma zamiaru odpowiadać na moje pytanie.
-Mówiłem ci, że jestem naukowcem.-
To była jedyna odpowiedź jaką otrzymałam. Odpowiedź, która zarazem zaliczała się do poprawnej jej formy, jednak nie zaargumentowała mojej wątpliwości.
-Na razie musimy wracać. Przez to badanie dużo mam pracy do zrobienia.-
Gdy doszliśmy do domu był już późny wieczór.
Całą drogę zastanawiałam się nad kosmitami i faktem, dlaczego nie mogliśmy się po prostu przeteleportować.
Otworzyłam drzwi skromnej chatki.
Pierwsze, co dosztrzegły moje oczy to Sydie która, leżała na kanapie w poprzek i czytała książke. Obok niej siedział Laen, który za wszelką cenę chciał zobaczyć, czym fascynuje się tak Sydia. Elfka siedziała w takiej pozycji, aby specjalnie nie pokazać chłopakowi nowelki. Laen mimo wszystko się nie poddawał.
Przyglądając się im, zrobiło mi się miło. Dopiero po okołu pięciu sekundach od otworzenia drzwi, oby dwoje zorientowali, się że wróciliśmy.
Ethen nie wymienił ani jednego słowa między nimi. Pierwsze, co zrobił po wkroczeniu na teren budynku, to natychmiastowe poszedł do swojego laboratorium.
To miejsce musi być dla niego jak jego cichy i konfortowy koncik.
-O! Cześć Lytia! Późno wróciliście.- Krzyknęła Sydia, gdy mnie dostrzegła. Nadal była w pozycji, aby pod żadnym pozorem nie pokazać treści książki Laenowi.
Świat można podzielić na ,,dwie półkule tej samej planety''. Pierwsza to zwykli ludzie, żyjący na planetach.
A co z drugą częścią?
Niektóre istoty we wszechświecie nie mają swojego miejsca, więc żyją z ludźmi na tej samej planecie. Nie było by z tym żadnego problemu, jednak istota z siłą dorównującą Bogom wśród śmiertelników? Na szczęście nikt w społeczeństwie nie wie o ,,tych istotach", więc żyją w spokoju, a byty te nie zdradzają swojej tożsamości. Czasami jednak mogą się z tym wiązać ciężkie problemy.
Lytia, obudziła się w ,,lesie Bestii''. Nic nie pamięta ze swojej dotychczasowej przygody, ale wie jedno, że straciła swoją magie i musi ją odzyskać. Pamięta tylko mężczyznę w białych włosach, który przeniósł ją do tego miejsca. Dlaczego zdecydował się ją zostawić totalnie samą w takim miejscu?
------------
Hej!
Jeśli decydujesz się na czytanie tej historii to mam nadzieje, że ci się spodoba :D! Nie jestem polonistą, więc w razie błędów proszę do mnie napisać, (ja je poprawie) będzie mi bardzo miło z twojej pomocy. Miłego czytania!
Comments (0)
See all